Na spotkanie z Eweliną Dymek wybieramy się na poznańskie Jeżyce, gdzie nasza bohaterka wynajmuje mieszkanie. Od drzwi witają nas jej dwie urocze kotki – Cmyk i Pantone. Ich imiona nas nie dziwią, Ewelina bowiem jest super zdolną ilustratorką, której rysunki publikowane są w największych prasowych tytułach – The Washington Post, Playboy czy Vanity Fair.
Spotykamy się w ciepły jesienny dzień. Słońce nas rozpieszcza tego dnia i wypełnia pięknym światłem mieszkanie naszej bohaterki. Dużo tu jasnych barw, ilustracji, roślin i książek. Wszystko to, sprawia, że jest to przyjemna przestrzeń do życia i pracy.
Ewelina parzy nam ziołową herbatę. Siadamy przy stole i zaczynamy rozmawiać. Słuchamy opowieści o tym, jak nasza bohaterka przekuła swoją pasję na swoje źródło dochodu. Jak pozostaje wierna swojemu stylowi i jak rysowanie ołówkiem wprawia ją w trans, że zapomina o całym świecie. Cudownie było słuchać historii, o tym jak rysunek, który towarzyszy naszej bohaterce od dziecka, wypełnia jej codzienność.
***
tekst: Magda Bałkowska
zdjęcia: Maja Musznicka
***









Jak ilustracja pojawiła się w Twoim życiu?
Rysuję od dziecka. Jednak dopiero na studiach poczułam, że poprzez ilustrację mogę wyrażać siebie. Zrozumiałam także, że rysunek może być nie tylko moją pasją, ale też moją pracą i źródłem utrzymania. Tylko jeszcze wtedy nie do końca wiedziałam jak to zrobić. Takie zaplecze pracy ilustratora miałam okazję podpatrzeć na warsztatach Fashion Drawing podczas Art & Fashion Forum, w których uczestniczyłam w 2013 roku. Warsztaty były okazję, aby dowiedzieć się, jak przekuć swoją pasję w biznes. Zaczęłam budować swoje portfolio bardziej świadomie, aby pokazać klientowi nie tylko moje umiejętności, ale także to, że moje ilustracje mogą sprzedawać i promować jego produkty.
Pamiętasz swoje pierwsze duże zlecenie?
Pamiętam, pojawiło się krótko po Art & Fashion. Zagraniczny klient, duży rozmach. Praca polegała na stworzeniu projektu muralu na kilkunastometrową ścianę MayFair Hotel, położonego w centrum Londynu. Ilustracja miała pokazać luksusowy aspekt miejsca i zachęcić klientów do skorzystania z ich cocktail baru. Do dziś zastanawiam się, jak niektórzy klienci trafiają na moje prace w sieci. Jest w tym zapewne spora doza szczęścia. Bardzo dużo dało mi też prowadzenie konta na Behance. Aktualnie najwięcej zleceń przychodzi do mnie z agencji, która mnie reprezentuje.


Czy pracując dla tak dużych klientów, udaje się Tobie zachować wolność artystyczną?
Jest to trudne. Nie oszukujmy się, klientem przychodzi do Ciebie z konkretnym zadaniem i nie można za bardzo popłynąć z fantazją i uwidocznić swoje własne ego. Przede wszystkim słucham się klienta, jego życzenia są dla mnie najważniejsze. Siebie staram się przemycać poprzez mój styl, moją ekspresyjną kreskę i kolory.
Opowiedz nam zatem o swojej technice pracy.
Pracę nad ilustracją zaczynam od tradycyjnego rysunku ołówkiem. To jest moja baza. Ołówek jest dla mnie najlepszym narzędziem, które poprzez światło i kontrast pozwala mi wydobyć najmniejszy nawet szczegół. Każdy element rysuję na osobnej kartce, potem skanuję wszystko i składam w całość w Photoshopie. Edytowanie w tym programie daje mi ogromną kreatywną wolność, ponieważ mogę łatwo zmieniać położenie stworzonych wcześniej na kartach elementów. Tak samo dziele się z kolorami, skanuje plamy farb, które potem nakładam w Photoshopie na warstwę ołówkową. Także moja praca nad ilustracją działa trochę na zasadzie kolażu.





Pracujesz w domu. Czy wypracowałaś sobie jakieś metody pracy, dzięki którym łatwiej jest rozgraniczyć te dwie strefy – mieszkalną i pracowniczą?
Mam cały czas z tym problem. To jest tak, że jak wpadniesz w wir pracy, to o godzinie 20:00 przypominasz sobie, że miałaś iść do sklepu i zrobić zakupy, bo w lodówce nic nie ma. Zapominasz o bożym świecie! Ale wiem, jak ważne jest zachowanie równowagi między pracą a życiem prywatnym. Staram się i pracuje nad tym, aby trzymać unormowany tryb życia. Wstaję o stałej porze, o 8:30 jestem już przy biurku i zaczynam pracę, około godziny 17:00 kończę komercyjne zlecenia, a wieczorami, albo zajmuję się zupełnie czymś innym, albo robię moje prywatne projekty.




Zastanawiam się czy masz czas na inne pasje?
Ilustracja zupełnie zdominowała moje życie. Staram się jednak mieć od niej odskocznię, bo można bardzo szybko i łatwo się wypalić. Kiedy robisz to co lubisz, trzeba szczególnie uważać, aby nie zatracić poczucia czasu i nauczyć się mówić stop pracy. Pomaga mi w tym joga, dzięki niej wchodzę w tryb zen i na chwilę rysowanie i projekty są gdzieś daleko. Dzięki temu zachowuję jasność umysłu. Poza ilustracją uwielbiam czytać książki, pochłaniam je w ogromnych ilościach.


Co ciekawego ostatnio przeczytałaś?
Jestem po lekturze świetnej książki „Please kill me. Punkowa historia punka” autorstwa McCain Gillian, McNeil Legs. Nie jestem może wielką fanką muzyki punk, poza tym, że kocham Iggiego Popa, ale ta książka pochłonęła mnie ogromnie. Cudownie przenosi do Nowego Jorku, w szalone lata 60 i 70 XX wieku. „Please kill me” to zbiór wywiadów z największymi gwiazdami punk rocka, które zasłynęły ze swego grania, zachowania i stylu. Są tu pokazane historie największych, takich jak The Stooges czy Velvet Underground.





Wróćmy jeszcze do ilustracji. Jestem ciekawa czy masz swoich mistrzów w tej dziedzinie?
Moim guru z pewnością jest David Downton, który zasłynął z bardzo ekspresyjnych ilustracji modowych. Jest to artysta, który wykorzystując kilka ruchów pędzlem, tworzy niesamowicie wyważone prace. Dla mnie mistrzostwo! Kiedy zaczynałam moją przygodę z ilustracją modową, rysunki Davida Downtona były moją silną inspiracją, wręcz starałam się naśladować jego styl. Zaczęłam malować akwarelami i tuszem, ale kompletnie mi to nie wychodziło. Bardziej się męczyłam, niż czerpałam z tego przyjemność. Była to dla mnie ważna lekcja, że trzeba być wiernym samemu sobie i wypracować swój własny styl. Ogromną fascynacją darzę również ilustratorkę Malikę Favre. W swoich pracach operuje ona prostą formą, działa na zasadzie kontrastów. Na kanwie kilku prostych kształtów potrafi wyczarować coś pięknego. I te kolory! Są tak nasycone i tak cudownie dobrane.



Żyjemy w świecie, w którym codziennie internet i Instagram bombarduje nas masą wiadomości i obrazów. Szukasz tam inspiracji do swoich ilustracji czy jednak odcinasz się od tego? A może znajdujesz inspiracje poza siecią?
Nie gonię za inspiracją, to musi przyjść do mnie samo. Są to rzeczy, które zobaczę na wystawie, na ulicy, o których potem długo myślę. Ale faktycznie cały czas jestem obecna w sieci, na instagramie i pinterest. Poszukuję tam nowych pomysłów, nowych palet kolorystycznych. Mam wrażenie, że jest tego za dużo, że wszystko zostało już wymyślone, wyrysowane i zaprojektowane, że nie ma miejsca na kolejną rzecz. Jednak cały czas okazuje się, na szczęście, że jestem w błędzie i że jest miejsce na moją pracę i na pracę innych ilustratorów.











Ewelinę możecie znaleźć pod tym adresami:
ewelinadymek.com
instagram.com/ewelinadmk
facebook.com/ewelinadmk