Cześć! Jeśli odkrywasz w tym momencie podkast „Wolne ścieżki”, to wiemy jak spędzisz kilka najbliższych wieczorów. 😉 Magia dźwięków i magia spotkań, które wypełniają każdy odcinek słuchowiska, sprawiają, że trudno będzie Tobie oderwać się od rozmów Martyny Wojtkowskiej, dokumentalistki i autorki podkastu. Martyna w „Wolnych ścieżkach” wyrusza w podróż po Polsce, aby odszukać i porozmawiać z fascynującymi, wolnymi ludźmi, którzy żyją blisko natury i czerpią z niej inspiracje. Od pierwszych minut nagrań, ma się niesamowitą ochotę podążać za dźwiękiem, chłonąć go i odkrywać po kolei każdą historię i każdy zakątek Polski, do którego jesteśmy zabierani poprzez cudowne pocztówki dźwiękowe.
„Wolne ścieżki”, do słuchania których Was dziś zapraszamy, to podkast, który wycisza, daje impuls do zastanowienia się nad swoim życiem, wyborem własnych ścieżek. Wspaniale słucha się go wieczorami, kiedy szukamy ukojenia i spokoju. Ja odnalazłam w nim pewien rodzaj medytacji. Ciekawe z jakimi wrażeniami „Wolne Ścieżki” pozostawią Ciebie?
***
tekst i wywiad: Magda Bałkowska
zdjęcia: Kaja Kwaśniewska // „Wolne ścieżki”
***


Chyba się nie mylę, mówiąc, że takiego projektu jeszcze w Polsce nie było? Dziesięć fascynujących rozmów z niezwykłymi ludźmi, którzy odważyli się i żyją swoją pasją i przede wszystkim blisko natury. Opowieści, w których dźwięki natury właśnie odgrywają istotną rolę. Dla mnie słuchanie twojego podkastu, to trochę taka forma medytacji, przenoszenia się w światy, tworzone przez twoich bohaterów.
Cieszy mnie, że ludzie słuchają „Wolnych ścieżek” na różne sposoby. Niedawno dowiedziałam się, że pewien pan ze Szwajcarii, choć nie rozumie ani słowa po polsku, przesłuchał podkastu trzy razy ze względu na dźwiękową przyjemność. Ale to też opowieści, które jak powiedziałaś, przybliżają światy innych ludzi. To słowo „inni” jest szczególnie ważne, bo bohaterami odcinków są ludzie z przeróżnych bajek, zarówno artystycznie jak i światopoglądowo. I my wchodzimy w te równoległe światy, możemy rozejrzeć się i mam nadzieję – trochę zainspirować.
A czy były już takie projekty w Polsce? Wydaje mi się, że nie, choć przestałam orientować się w podkastowym urodzaju. Ale najczęściej to wygląda tak, że jest miejsce nagrania, gość i prowadzący, czyli sytuacja typowego wywiadu. Państwo siadają przed mikrofonami, klikają „rec” i toczy się rozmowa. W przypadku „Wolnych ścieżek” wyglądało to inaczej. Całe „studio” spakowałam do samochodu i jeździłam po Polsce. Przykręcałam mikrofony do stołów w domach, warsztatach i pracowniach bohaterów „Wolnych ścieżek”. Potem z mikrofonem szliśmy na spacer, a na koniec nagrywałam jak w danym miejscu brzmią żaby, deszcz, albo wschód słońca. Wszystko po to, żeby uchwycić człowieka w jego relacji z przestrzenią. Bo nie ma czegoś takiego jak wyabstrahowany człowiek. On zawsze jest „wobec” otoczenia.
Opowiedz proszę, czym są „Wolne ścieżki”, skąd taki pomysł, aby je stworzyć i jaki jest cel tych opowieści?
Z moich wcześniejszych dokumentalnych wycieczek po Polsce znałam Małgosię Kacner, bohaterkę drugiego odcinka. Ona była bezpośrednią inspiracją, bo pokazała mi, że są ludzie, którzy tworzą wokół siebie jakąś niezwykłą przestrzeń, właśnie – inny świat, w którym z przyjemnością moszczą się inni ludzie. Więc dzięki niej powstało ogólne wyobrażenie, czego szukam. Potem zaczęło się kompulsywne rozpytywanie znajomych i znajomych znajomych. Ale poprzeczka „Wolnych ścieżek” wisiała bardzo wysoko, bo liczyło się nie tylko to, że dany człowiek jest ciekawy, ale w pewnym momencie stało się istotne, żeby bohaterowie pochodzili z różnych światów artystycznie i geograficznie. Nie chciałam, żeby to był podkast wyłącznie malarzy, wyłącznie głosami panów, czy wyłącznie warmiński (choć w zagłębiu Węgajty, Nowe Kawkowo, Pupki, Godki spokojnie można by nagrać wszystkie odcinki). Mam też niedosyt, bo nie udało się nagrać bohatera na Roztoczu, a bardzo ciekawi mnie ten region. Więc było różnie, trochę trudno, czasem łatwo.





Jak po tych 10 wędrówkach kształtuje się Tobie obraz naszego kraju? Coś szczególnie wyniosłaś z tych wędrówek, co zapamiętasz najbardziej?
Można się zakochać. Jest to trudna miłość i na pewno nie od pierwszego wejrzenia, ale jest. Po intensywnym okresie pracy w redakcji aktualnościowej Trójki, oddychaniu mediami, w których głównym tematem jest konflikt, można uwierzyć, że jesteśmy wyłącznie podzieleni i niesympatyczni. Ale jesteśmy też twórczy, czuli i wspaniałomyślni. To od pytania zależy odpowiedź. Ten banał i doświadczenie jasnej strony – jesteśmy twórczy, czuli, wspaniałomyślni – napełniły mnie dużym spokojem. Po nagraniach pojawiło się we mnie takie uczucie, że ja już odniosłam ogromną osobistą korzyść i niezależnie od tego, czy podkast spodoba się innym ludziom, bohaterowie „Wolnych ścieżek” zaistnieli w moim życiu i to już zawsze ze mną zostanie.
Jak wspomniałaś na początku, z opowieściami wychodzisz z zamkniętego studia nagrań i towarzyszysz swoim bohaterom w miejscach, gdzie realizują swoje pasje, gdzie żyją. Dzięki temu jesteśmy bliżej tych historii. Taki był zmysł, wyjścia z konwencji podkastu i pozostania przy bliższej Tobie formie reportażu?
„Wolne ścieżki” to ani typowy podkast, ani typowy reportaż. Ale na szczęście nie o przynależność gatunkową tu chodzi. Pasuje mi otwartość podkastów. Jeden odcinek może mieć trzydzieści minut, drugi pięćdziesiąt. W radiu to by nie przeszło. Ale jeśli pytasz o formę to bardzo ważna jest jakość dźwięku – jego przestrzeń, różnorodność, precyzja montażu. Od strony realizacyjnej pracowali nad nią radiowcy, więc nie było mowy o fuszerce. Była misja, żeby w tej dźwiękowej przestrzeni dać to, co najlepsze.


Tak, zdecydowanie, dźwięk od pierwszej sekundy słuchania „Wolnych ścieżek” przykuwa uwagę. A czy „Wolne ścieżki” to forma zamknięta? Czy będzie kontynuacja? Gdzie jeszcze można posłuchać Twoich reportaży?
W pewnym sensie te dziesięć odcinków to forma zamknięta, bo jest pełną wypowiedzią, zarejestrowaniem opowieści natura-człowiek na dziesięć głosów, z bardzo ważną puentą ostatniego odcinka. Ale mam już pomysł na kontynuację, nieco inny cykl, choć wciąż z zamiarem, żeby opowiadać wolno, z uwagą i w drodze. Oczywiście wyzwaniem jest sfinansowanie takiego projektu, ale już raz się to udało, więc mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu, choć… Kiedy odchodziłam z radia, byłam przekonana, że wracam do pisania reportaży, a wyszły „Wolne ścieżki”. Więc z tymi życiowymi ścieżkami to naprawdę różnie bywa.


„Wolne ścieżki” możecie słuchać i obserwować tu:
strona www
Instagram
Facebook
YouTube