Czy można sobie wyobrazić wiosnę w Poznaniu bez Enea Spring Break? To już piąty raz, kiedy nasze miasto zostanie opanowane przez młodych artystów, delegatów ze świata muzyki, a także zespoły już dobrze nam znane. Tegoroczny program kusi i zachęca, aby w dniach 19 – 21 kwietnia przyjechać do Poznania i żyć tylko muzyką. Do tego interesujące panele i wiele ciekawych inicjatyw. Zdradzimy, że w tym roku swoją audycję z terenu festiwalu poprowadzi redaktor Piotr Metz (na Milk&Sun możecie przeczytać reportaż z odwiedzin Pana Redaktora w jego mieszkaniu, klik -> tu). A tradycyjnie już, w niedzielę, zostanie rozegrany mecz pomiędzy uczestnikami festiwalu. O Enea Spring Break, pisałyśmy już na Milku dwa lata temu (klik ->tu). Zrobiłyśmy wtedy sondę, w której wiele osób zostało zapytanych o festiwal i Poznań. W tym roku postanowiłyśmy porozmawiać o Spring Break’u z jego organizatorem – Tomkiem Waśko. Zrobiliśmy sobie długi spacer po Poznaniu, podczas którego porozmawialiśmy o tym, jak Spring Break się rozwija i jaka będzie tegoroczna edycja. Tomek pokazał nam miejsca festiwalowe i te, do których warto wpaść między koncertami. Na końcu artykułu czeka na Was lista ulubionych miejsc Tomka, w których można wypić kawę lub wpaść na jedzenie. Zapraszamy na festiwal!
Sztos
Centrum Amarant
W dawnym kinie Amarant, położonym w Domu Tramwajarza, w piątek (20/04) odbędzie się Poznańska Giełda Fonograficzna.
Nasz spacer zaczynamy od Sztosu.
Z prozaicznego powodu – jest blisko mojego biura. Poza tym, Sztos prowadzi mój brat Jędrek, więc lubię tutaj przebywać. Porównując Jeżyce z czasów, kiedy mieszkałem tutaj na studiach, z tym, co dzieje się teraz, to zupełnie inna dzielnica. Kiedyś były tu trzy knajpy na krzyż – Piccolo, McDonald’s i bar mleczny naprzeciwko kina Rialto. Dziś, dla przykładu rano, można wpaść do Uno Espresso na najlepszą kawę w mieście, po super przelewową kawę za pięć złotych do Zakwasu czy Czarnego Mleka. Tak się tu wszystko rozwinęło, że naprawdę miło patrzeć. Podczas Enea Spring Break organizujemy na Jeżycach giełdę winyli w dawnym kinie Amarant. Kto wie, może w najbliższych latach zaczniemy robić tu także koncerty. Festiwal rozwija się tak szybko, że być może trzeba będzie stopniowo adoptować również inne przestrzenie miasta. Zachęcam wszystkich festiwalowiczów do spaceru po Jeżycach. Dla mnie jest to miejsce, która najtrafniej oddaje klimat Poznania.
Pochodzisz z Piły, jednak dzięki swoim licznym działaniom w Poznaniu mam wrażenie, jakbyś się w tym mieście urodził.
Przeprowadziłem się do Poznania w 2004 roku, zaraz po ukończeniu liceum. Zdążyłem przez te lata wniknąć w tkankę tego miasta. Szczerze mówiąc, na pytanie skąd pochodzę odpowiadam, że jestem Poznaniakiem. Moje przywiązanie do tego miasta jest o tyle silniejsze, że od małego kibicowałem Lechowi Poznań. Mieszkają tu również moi dziadkowie, dzięki czemu przyjeżdżałem do tego miasta odkąd pamiętam.
Czy tworząc koncepcję Spring Break braliście pod uwagę inne miasta?
Z Łukaszem Mintą, pomysłodawcą festiwalu, zastanawialiśmy się bardzo wstępnie nad Warszawą czy Krakowem. Doszliśmy jednak do wniosku, że Poznań jest najlepiej przystosowany do tego typu festiwali. Jest kompaktowy, ma najwięcej klubów muzycznych położonych blisko siebie, pomiędzy którymi można spacerować, czego na pewno nie można powiedzieć o Warszawie.
CK Zamek
Centrum Festiwalowe
Sygnałem mówiącym o tym, że właśnie rozpoczął się w Poznaniu Spring Break jest to, że mnóstwo osób siedzi na schodach CK Zamek. Co się tu dzieje podczas festiwalu?
Podczas festiwalu Zamek jest naszym centrum wszechświata – to tu mieści się nasze centrum festiwalowe. Tu wymieniamy karnety na opaski, także każdy, kto przybywa na festiwal, zaczyna swoją przygodę ze Spring Breakiem od tego miejsca. W Zamku odbywa się też wiele koncertów – w Sali Wielkiej, na Dziedzińcu Różanym oraz Blue Note i Dubliner. To tu zapraszamy również wszystkich na panele, które odbywać się będą w sali Kina Pałacowego. Myślę, że w końcu znaleźliśmy dobrą przestrzeń na panele, ponieważ przez ostatnie lata trochę podróżowały one po Poznaniu. Przez dwa dni będzie można posłuchać naprawdę ciekawych dyskusji. Połowa z nich odbędzie się w języku angielskim.
Warto wspomnieć, że osoby bez biletów mogą również uczestniczyć w panelach.
Uznaliśmy, że edukacyjny wymiar paneli jest na tyle cenny, że nie chcieliśmy go ograniczać tylko do osób z karnetami.
Imponująca jest liczba delegatów – ponad 300 osób ze środowiska muzycznego przybędzie w tym roku do Poznania.
Jest to przykład możliwości rozwoju tego festiwalu. Kiedy startowaliśmy w 2014 roku wiele osób zastanawiało się, jaka będzie jego formuła i czy warto tu przyjechać. I to my zachęcaliśmy często do przyjazdu. Teraz jest zupełnie na odwrót. To dowód na to, że robimy coś, czego polskie środowisko muzyczne potrzebowało. Przyjeżdżając do nas oddają nam swoją dobrą energię. Właśnie dlatego warto robić to dalej.
Taczaka 20
Bardzo lubię w Spring Breaku to, że koncerty rozsypane są po różnych miejscach i klubach.
Nie będę tworzył mitu, że to my wymyśliliśmy taką koncepcję. Od początku inspirowaliśmy się podobnymi festiwalami z zagranicy, na które jeździliśmy zanim zaczęliśmy tworzyć Spring Break. Podczas pierwszej edycji festiwalu koncerty odbywały się w sześciu klubach. Zakładaliśmy, że jeśli festiwal się przyjmie, to tych klubów w kolejnych latach będzie coraz więcej. Ale chyba nie przewidywaliśmy, że w ciągu pięciu lat, przestrzeni koncertowych będzie aż osiemnaście! Przez te lata stworzyliśmy szkielet miejsc, które towarzyszą nam od pierwszej edycji. Każdego roku staramy się dodawać nowe, aby nie powielać tego, co widzieliśmy już w latach poprzednich. Stąd w tym roku na festiwalowej mapie pojawia się Tama, która jest dość oczywistym wyborem, ponieważ jest to nowy klub koncertowy w Poznaniu. Ale już klubokawiarnia Bardzo na ulicy Żydowskiej, która również dołączyła w tym roku do listy festiwalowych lokalizacji, nie kojarzy się z koncertami. Ludzie tworzący to miejsce byli bardzo chętni, aby w ogródku kawiarni zrobić koncert. I do tego miejsca w tym roku również festiwalowiczów zapraszamy.
Magią festiwalu jest to, że przemieszczając się między klubami spotyka się wielu znajomych, często poznanych właśnie podczas Spring Breaka.
Uwielbiam te grupki, które tworzą się na mieście. Pamiętam, jak przy pierwszej edycji festiwalu Tomek Skórka, który mocno działa przy Spring Break’u, napisał do mnie entuzjastycznego sms’a, że widzi ludzi na mieście z mapkami i opaskami, i że rzeczywiście są oni zauważalni. Już przy pierwszej edycji, w której uczestniczyło 800 osób, było czuć, że Spring Break dzieje się w Poznaniu. Teraz, kiedy na festiwalu gościmy pięć tysięcy osób, impreza jest jeszcze bardziej widoczna na mieście. Cieszę się, że udało nam się przekonać Estradę Poznańską i Miasto do tego, aby oddali nam, pierwszy raz w historii tego miasta, Plac Wolności na biletowaną imprezę. Od początku zależało nam jednak, aby bilety nie sprawiły, że tylko osoby z karnetami będą tam obecne, ale żeby miasto w trakcie festiwalu żyło, stąd pomysł na Wolny Targ, który działa w trakcie Enea Spring Break na Pl. Wolności. Osoby, które nie posiadają karnetu na festiwal, mogą przyjść na Wolny Targ, posiedzieć i zjeść dobre jedzenie, i również posłuchać muzyki, która będzie dobiegać ze sceny położonej na Placu Wolności.
Robiąc Spring Break macie z Łukaszem poczucie misji?
Misja to za duże słowo, ale czujemy, że udało nam się stworzyć platformę dla młodych zespołów, której wcześniej w Polsce nie było. Mamy poczucie dobrze wykonanego obowiązku w stosunku do tych artystów. Tym bardziej kiedy widzimy, co się z nimi potem dzieje. Że to nie jest jednostkowa sytuacja, że zagrają u nas i potem znikają z rynku, tylko pojawiają się na Openerze, Offie czy Tauronie i chociażby o części z nich jest głośno. Cieszymy się, że od tego roku Spring Break jest częścią sieci europejskich festiwali showcase’owych, dzięki czemu mamy szansę polecania polskich artystów na festiwale zagraniczne przynależące do sieci. To również daje nam poczucie, że robimy dla tych kapel coś naprawdę dobrego.
Plac Wolności
To tu zlokalizowana jest największa scena festiwalu.
Meskalina
Tu swoje showcase’y będą miały m.in. zespoły z Francji i Węgier.
Miałbyś jakieś rady dla osób, które po raz pierwszy przyjeżdżają na festiwal?
Warto przed przyjazdem chociaż trochę posłuchać zespołów i wstępnie zaplanować sobie, jakich artystów chce się zobaczyć. Przy 150 wykonawcach bardzo trudno o bieżącą reakcję. Jeśli przyjedziemy totalnie nieprzygotowani może się zdarzyć, że ktoś, kto nie lubi muzyki heavy metalowej, przypadkiem pojawi się na koncercie metalowym.
Pomocna jest nasza aplikacja mobilna, którą można pobrać za darmo na swój telefon. Ułatwia wędrowanie między koncertami oraz posiada przydatną funkcję – na 15 minut przed wybranym koncertem przypomina nam o wydarzeniu powiadomieniem.
Dobrze jest zaplanować sobie czas tak, aby pochodzić po samym mieście. Zawsze powtarzam, że jestem totalnym fanem Poznania i lokalnym patriotą. Chciałbym, aby każdy kto tu przyjedzie, trochę to miasto przez te trzy dni poznał. Nie tylko przez pryzmat klubów, w których toczy się festiwal. Rok temu na festiwal przyjechał dziennikarz z Anglii, który zachwycił się cmentarzem brytyjskich żołnierzy na Cytadeli. Był mile zaskoczony, że mamy takie miejsca w Poznaniu. Jasnym jest, że festiwalowa atmosfera kręci się wokół koncertów i paneli. Warto jednak znaleźć trochę czasu i poszwendać się po Poznaniu, może skoczyć na Śródkę, Wildę czy Łazarz czyli inne – poza Jeżycami – poznańskie dzielnice, które chciałbym polecić przyjezdnym.
Czym dla Ciebie jest Spring Break?
Jest na pewno czymś, co w pozytywny sposób nakręca do pracy. Fajnie widzieć realny efekt kilku miesięcy ciężkich zmagań czy to w postaci przemieszczających się po mieście widzów, czy później, w postaci pozytywnych reakcji osób, które były na festiwalu. Myślę tu zarówno o zwykłej festiwalowej publiczności, jak i przedstawicielach środowiska muzycznego czy mediów. Bardzo lubię chociażby czytać recenzje i relacje pospringbreakowe, bo zawsze dowiaduję się z nich czegoś, czego sam nie zauważyłem na festiwalu.
Klub Dragon
bardzo
W tym roku pierwszy raz na festiwalowej mapie.
Scena na Piętrze
Nie samymi koncertami podczas festiwalu człowiek żyje. Poprosiłyśmy Tomka, aby stworzył dla nas listę jego ulubionych miejsc, w których można zjeść lub wypić dobrą kawę, podczas pobytu w Poznaniu.
ZAKWAS (Poznańska 11) – szybka kawa przelewowa (najlepsza w mieście!) albo dłuższe śniadanie na ekstra pieczywie. U Agnieszki zawsze miło.
SZTOS (Żurawia 19) – wiadomo 🙂
UNO // kawa / śniadania / jeżyce (Bolesława Prusa 4/2) – bez dwóch zdań, najlepsza kawa w mieście.
PHOBAR (Wawrzyniaka 19) – większość znanych mi osób ze słynnego duetu FALLA / PHOBAR wybiera to pierwsze miejsce. Ja częściej wracam do drugiego, zupy pho naprawdę dają tu radę.
WYPAS (Jackowskiego 38) – kolejna klasyka na Jeżycach. Nie zawsze mają to w menu, ale jeśli komuś uda się załapać na wegańską wersję sushi, to zdecydowanie polecam!
KRASZKEBAB (Kraszewskiego 9B) – powiew Berlina na Jeżycach. Kebab prawie tak dobry, jak u legendarnego Mustafy w stolicy Niemiec.
BO. (Kościuszki 84) – chyba najlepsza szakszuka w Poznaniu.
TACZAKA 20 (Stanisława Taczaka 20) – klasyka gatunku, miejsce którego pewnie nie trzeba nikomu przedstawiać. Mimo wielu lat na rynku wciąż trzymające poziom. Ilekroć się tu wpada, pewne są dwie rzeczy – na bank spotka się kogoś znajomego, a muzyka w tle nie zawiedzie!
KISIELICE – gdybym miał wskazać lokal, w którym wydałem w tym mieście najwięcej pieniędzy i spędziłem najwięcej godzin, to na pierwszym miejscu byłby Kisiel, a potem pewnie długo długo nic.
PANSA PIENA (Plac Wielkopolski, pawilon 8) – taki punkt powinien być na każdym poznańskim rynku. Super klimatyczna mini pizzeria, o której mało kto wie. Warto usiąść na kilka minut i poobserwować życie na Placu Wielkopolskim.
DRAGON (Zamkowa 3) – nie tylko koncerty, ale też świetna kuchnia. Warto wpaść chwilę przed występami na Enea Spring Break, by skosztować coś dobrego z oferty.
PIZZERIA DA LUIGI (Woźna 1) – wskazuję z sentymentu. Miejsce, które odwiedzam ostatnio rzadziej, ale mam do niego ogromna sympatię. Przez długi czas to była moja ulubiona poznańska pizzeria
Pansa Piena
tekst i wywiad: Magda Bałkowska
opisy miejsc: Tomek Waśko
zdjęcia: Maja Musznicka