Czy można znaleźć idealne mieszkanie w dwa tygodnie? Oczywiście! Tak było w przypadku Oli i Dawida, naszych nowych bohaterów. Ponad rok temu postanowili, że chcą razem zamieszkać i wspólnie kupić mieszkanie. Koniecznie w kamienicy i położone na Jeżycach, w ulubionej dzielnicy Poznania. W ich mieszkaniu pierwsza zakochała się Ola. Dużo słońca i sporo miejsca, jak na mieszkanie zlokalizowane na poddaszu, sprawiło, że ta przestrzeń skradła momentalnie jej serce. Dawid, który z zawodu jest architektem, spojrzał na nie z perspektywy przyszłej funkcjonalności. Potraktował je jednak jako architektoniczne wyzwanie, które, jak sami zobaczycie, udało się fantastycznie zrealizować.
Mieszkanie Oli i Dawida to 47 metrów kwadratowych inspiracji, a nasi bohaterowie są mistrzami w kategorii „Zrób to sam”. Z pomocą taty Dawida, wykonali cały remont mieszkania. Wiele przedmiotów, jak kanapa, industrialny okap kuchenny czy regał z ukrytym biurkiem (!), również jest ich autorstwa. Im dłużej u nich jesteśmy, tym więcej dostrzegamy sprytnych i funkcjonalnych rozwiązań.
Z Olą i Dawidem spotykamy się we wrześniowe, pełne słońca popołudnie, na chwilę przed ich wyjazdem do Kanady. Podróże to największa pasja Oli. Z wypiekami na twarzy słuchamy kanadyjskich planów oraz opowieści z ich ostatniej wycieczki do Portugalii. Rozmawiamy też o tym, co robią na co dzień i za co tak kochają miejsce, w którym postanowili zamieszkać.
Opowiedzcie nam jak wyglądał proces projektowania Waszego mieszkania.
Ola: Wszystko zaczęło się od spontanicznej decyzji, że chcemy wspólnie zamieszkać i kupić razem mieszkanie. Zależało nam na konkretnej dzielnicy, mieliśmy bardzo sprecyzowane wymagania. Miała być kamienica, najlepiej poddasze i choć poszukiwania były bardzo intensywne i obejrzeliśmy dziesiątki mieszkań, to swoje znaleźliśmy w raptem dwa tygodnie.
Dawid: Zdecydowanie dłużej trwało szukanie pomysłu na rozplanowanie tego wnętrza, szczególnie sypialni, ponieważ w stanie surowym nie było żadnych ścian dzielących przestrzeń na pokoje. I tak już zostało, ponieważ finalnie zdecydowaliśmy, że zbudujemy drugą antresolę i będziemy spać na szafie. Wtedy prace ruszyły pełną parą. Nasze mieszkanie przede wszystkim opiera się na schowkach, które są podstawą projektu. Cała przestrzeń pod antresolą to jedna wielka szafa. Wykorzystaliśmy nawet miejsce w schodach, tworząc szuflady na buty i inne drobiazgi w każdym ze stopni. Zależało nam także, aby mieć normalnej wielkości rzeczy, takie jak wysoka lodówka czy duży brodzik prysznicowy, w przestrzeni, która na pierwszy rzut oka niekoniecznie była do tego stworzona.
Ola: Cały remont wykonał tata Dawida i Dawid. Mamy tu wiele nieoczywistych materiałów. Szafo-sypialnia została skonstruowana z OSB, z tej samej płyty sami wycinaliśmy, szlifowaliśmy i lakierowaliśmy takie elementy jak: kanapa, parapety, blaty, półki i biurko w salonie. Mieliśmy trochę obaw czy nie będzie za dużo jej we wnętrzu, ale efekt finalny bardzo nam się podoba. Na poddaszu mieliśmy zamontowane ogrzewanie podłogowe, więc od początku byliśmy też zdecydowani na betonową wylewkę pokrytą żywicą, bo dobrze przewodzi ciepło i dodaje industrialnego klimatu, na którym nam zależało.
Dawid: Mamy tu odwrócone reguły. Zwykle to drewno jest na podłodze, a ściany są jasne. My postawiliśmy na drewniane meble i dodatki, a techniczna, surowa podłoga miała to zrównoważyć. Jakbym miał w skrócie opisać nasz remont to – było tu dużo roboty.
Dawid, z zawodu jesteś architektem. Przewrotnie zapytam, czy były momenty kiedy Twoje wykształcenie przeszkadzało jednak Tobie w procesie urządzania mieszkania?
Dawid: To było bardziej wyzwanie, bo wiedziałem ile pracy mnie czeka, żeby dobrze ugryźć tę przestrzeń. Jak to bywa z poddaszami, wnętrze było mocno połamane. Gdybym zobaczył tylko rzut tego mieszkania, na pewno bym się na nie nie zdecydował. Ola od początku dobrze czuła się w tym mieszkaniu, bo jest bardzo słoneczne i wysokie. Przerobiliśmy kilka różnych pomysłów na aranżacje i wybraliśmy to, które uznaliśmy za najbardziej optymalne. Na pewno moje wykształcenie bardzo pomogło mi, aby tą skomplikowaną przestrzeń funkcjonalnie ustawić. Od początku moimi założeniami przy projektowaniu, były: prosty, prostokątny salon i połączenie kuchni z jadalnią. Chciałem, aby ten kto gotuje, miał bliski kontakt z tymi, którzy czekają przy stole. Do zrealizowania tych wizji, architektura na pewno się przydała. 🙂
Na co dzień jednak nie projektujesz wnętrz.
Dawid: Przez pewien czas zajmowałem się projektowaniem magazynów, czyli architekturą bardzo praktyczną, która ma spełniać konkretne funkcje. Dziś moja praca polega głównie na automatyzacji procesu projektowania, organizacji pracy grupowej nad inwestycjami, więc dziś jestem bardziej informatykiem-projektantem. Piszę makra i aplikacje, które usprawniają pracę i koordynują projektowanie, tak aby skrócić czas tego procesu i zapewnić mu odpowiednią jakość.
Czyli rzeczywiście, tu w mieszkaniu, mogłeś popracować na innej płaszczyźnie projektowania. Mieliście z Olą jakieś punkt sporne podczas jego urządzania?
Ola: Gdybyście widziały moją minę, jak zobaczyłam projekt okapu!
Dawid: Tak, Ola powiedziała, że to wykluczone, aby tak duży okap był w naszym mieszkaniu. Uspokajałem ją, że będzie pasował, że jest industrialny, tak jak sobie wymyśliliśmy i musi być takich gabarytów. Dopiero jak zawisł w kuchni, to Ola się uspokoiła. Dobra, ja też. 🙂
Ola, opowiedz nam o swojej pracy.
Ola: Pracuję w marce Audi i zajmuję się marketingiem. W czteroosobowym zespole zarządzamy komunikacją za pomocą mass mediów. Jestem mocno zaangażowana także w komunikację salonów oraz w organizację eventów. Mam to szczęście, że motoryzacja jest moją pasją, dzięki temu naprawdę lubię to, co robię i czerpię z tego mnóstwo frajdy. Dużą radochę sprawia mi, jak widzę naszą reklamę w telewizji. Albo kiedy słyszę nasz spot w radiu, to momentalnie podgłaśniam. „Przewaga dzięki technice” leży w moim sercu mocno, a w dodatku tak na co dzień, uwielbiam być za kółkiem.
Twoją wielką pasją są też podróże.
Ola: Mam wrażenie, że bardzo mnie definiują. Życie w podróży to jest to, co kocham. Lubię szukać okazyjnych biletów lotniczych i organizować spontaniczne wyjazdy. Trudno mi jest usiedzieć w jednym miejscu. Za to też lubię moją pracę, bo ciągle się w niej przemieszczam. Myślę, że słowo “mobilność” dobrze nas opisuje. Oczywiście, wielką przyjemność sprawiają nam wieczory spędzone w domu, ale jak tylko możemy, ruszamy gdzieś w świat. Czy to do rodziny, czy to do znajomych. W tym roku udało nam się ponownie odwiedzić Portugalię, gdzie byłam na Erasmusie. Miałam też babski wypad z przyjaciółkami do Hiszpanii. W sumie to teraz najbardziej marzy mi się jednak taka podróż, gdzie do końca nie planujemy co będziemy robić, na spokojnie, by nie podróżować w takim pośpiechu, by odhaczyć każdą możliwą atrakcję.
Dawid: Portugalia to było czyste szaleństwo pod tym właśnie kątem. Do tego pogoda płatała nam cały czas figle. Raz świeciło słońce, raz padał deszcz. Jesienią planujemy jeszcze wyjazd do Kanady, gdzie spędzimy miesiąc. Spróbujemy się tam nie spieszyć, choć lista miejsc, które chcemy zobaczyć, jest spora.
Jeżyce to była Wasza wymarzona dzielnica, że właśnie tu kupiliście mieszkanie?
Ola: Tak, w pierwszej kolejności zależało nam na Jeżycach. Jestem totalnie zakochana w tej dzielnicy, to takie centrum “na uboczu”, ale ze swoim specyficznym klimatem. Dawid mieszkał na Jeżycach kilka lat, więc wybór był jednogłośny.
A jak spędzacie tu wolny czas?
Dawid: Lubimy jadać na mieście, więc Jeżyce są dla nas idealne, bo jest tu wiele świetnych knajpek. Jestem wielkim fanem zakamarku gdzie mieści się Falla, PHOBAR i Las, bo jest tam bardzo przyjazna atmosfera i pyszne jedzenie.
Ola: Dodatkowo, na przeciwko jest Najs Cream, gdzie można latem zjeść dobre lody i posiedzieć na ich podwórku. W weekendy na śniadania lubimy wpadać do Uno. I nie możemy też nie wspomnieć o Południu na Mickiewicza, bo tam bywamy naprawdę często.
Wspominaliście, że po przekroczeniu progu mieszkania poczuliście tu dobrą energię. Dobrze Wam się tu mieszka?
Dawid: Od początku podobało nam się tu światło, cisza i stare belki. To było dobrą podstawą by zbudować przytulny kąt, do którego miło nam się wraca – czy z podróży czy z pracy.
Ola: Nasze mieszkanie ma swoją duszę. Nawet fotele mają też swoją historię, bo to posag babci Dawida, który nam sprezentowała a my odrestaurowaliśmy. Dużo u nas roślin, których pielęgnacji wciąż się uczę i obrazów, które namalował Dawid. Takie małe smaczki, jak również i kolory, na które się zdecydowaliśmy sprawiły, że w domu jest taka oaza spokoju i dlatego chętniej teraz zaprosimy przyjaciół do nas, aniżeli wyjdziemy z nimi do kawiarni.
***
tekst i wywiad: Magda Bałkowska
zdjęcia: Maja Musznicka