Close
Muzyczny dom Kamy Węckiej

Muzyczny dom Kamy Węckiej

Kama Węcka – miłośniczka muzyki i podróży. Uwielbiamy czerpać od niej inspiracje i obserwować jej pasje na Instagramie. To ona stoi za magicznymi koncertami organizowanymi w ramach Sofar Sounds Wrocław. Na co dzień Kama mieszka we Wrocławiu i jest specjalistką od marketingu.

Kama Węcka: Moje podejście do muzyki ciągle ewoluuje. Od nastoletnich lat moim ulubionym zajęciem było odkrywanie nowych zespołów, nowych dźwięków, nowych sposobów wyrażania muzyki. Chęć odkrywania pozostaje wciąż niezmienna, zmieniła się natomiast definicja słowa “nowe”. Pamiętam, że kiedyś bardzo mi zależało, żeby być na bieżąco: przesłuchiwać wszystkie wydane nowe albumy, nadążać za nowo odkrytymi zespołami, o których pisały niszowe portale, a ja opowiadałam o nich na kanale muzycznego vloga, który wtedy współtworzyłam. Bardzo mnie to ekscytowało – dostrzec zespół, którego nie znają jeszcze tysiące czy miliony słuchaczy.

***
tekst: Kama Węcka
zdjęcia: Kama Węcka, Szymon Górak
***

Teraz podchodzę do tego bardziej z dystansem. Nadal eksploruję nowe w muzyce, ale bardziej nowe kierunki, gatunki, nowe kraje pochodzenia muzyki. I robię to w swoim niczym niepopędzanym tempie. Stąd na przykład wzięła się moja fascynacja klimatami jazzowymi artystów pochodzących głównie z Wielkiej Brytanii, którą rozpocznę moją playlistę dla Was (The Comet is Coming, Tom Misch, Cykada, Alfa Mist czy KOKOROKO). Ten ostatni połączy mnie idealnie z kolejnym zjawiskiem, które dostrzegam w sobie. Po takich dość oczywistych, dominujących rynkach muzycznych: brytyjskim, amerykańskim, skandynawskim czy nawet (dla mnie osobiście) polskim, coraz częściej ciągnie mnie do odkrywania dźwięków z mniej popularnych muzycznych destynacji. Słucham artystów z Portugalii, z Cabo Verde (totalnie jestem zakochana w muzyce stamtąd!) czy z krajów Ameryki Łacińskiej. Z tego ostatniego regionu pochodzi chociażby zespół Helado Infinito, który zagrał na grudniowej edycji Sofar Sounds Wrocław.

The Comet is Coming – Blood Of The Past
Joe Armon-Jones – Almost Went Too Far
Cykada – Creation
KOKOROKO – Abusey Junction
Rupa – Aaj Shanibar
Mayra Andrade – Afeto
Pongo – Chora
Helado Infinito – Amigos Para Siempre
Malikowska i Brożek – Nasza Miłość
KRÓL – Te smaki i zapachy
Ina West – Soldier
Gaijin Blues – Puff-Puff
Chilly Gonzales – Rideaux Lunaires
Mac DeMarco – Chamber Of Reflaction
Sufjan Stevens – Mystery of Love

No właśnie, sprostujmy to. Oczywiście, że wciąż lubię odkrywać nowe, nieznane zespoły. Mam ogromne szczęście posiadać w swoim życiu platformę, na której mogę się nimi dzielić z innymi ludźmi. W Sofar Sounds Wrocław odpowiadam za booking zespołów, więc (sekretne) nowości podaję na tacy uczestnikom ukrytych koncertów w nietuzinkowych miejscach Wrocławia. Sofar pozwala mi być mocniej przy polskiej muzyce. Tu moja żyłka odkrywcy jest cały czas aktywna i chęć trzymania ręki na pulsie, co aktualnie dzieje się na naszym rodzimym rynku. Temat polskiej muzyki jest dla mnie workiem bez dna, ale zdecydowałam się dodać do playlisty Gaijin Blues, Malikowska i Brożek oraz Inę West. Co ciekawe, nie spodziewałam się, że w ostatnim czasie polubię też artystów, którzy istnieją już na scenie kilka dobrych lat, a z którymi nie było mi wcześniej po drodze. Tak jest na przykład z Królem. Albo ja dojrzałam do jego muzyki, albo on tworzy teraz muzykę, która bardziej do mnie trafia.

Moje muzyczne rytuały? Po pierwsze, to zawsze odpalam winyle przy sprzątaniu (z reguły w sobotę). Nie wiem skąd wzięła się ta tradycja i dlaczego akurat do takiej czynności, ale robię to nagminnie! Nie wyobrażam też sobie mojej porannej krzątaniny bez muzyki. Puszczanie bardzo energicznej muzyki, zaraz po przebudzeniu, w połączeniu z prysznicem, jest dla mnie skutecznym zamiennik kawy, której nie piję (tak, jestem gotowa na publiczny lincz wielbicieli kawy).

„Nadal eksploruje nowe w muzyce, ale bardziej nowe kierunki, gatunki, nowe kraje pochodzenia muzyki. I robię to w swoim niczym niepopędzanym tempie.”

Kiedyś słuchałam sporo płyt w aucie w drodze do pracy – jedna płytka w jedną stronę, kolejna w drodze powrotnej. To był mój czas zarezerwowany tylko dla muzyki. Teraz nie mam już w aucie odtwarzacza! Zostały płyty i playlisty na Spotify. Ich słuchanie stało się również swego rodzaju nowym rytuałem. Ciekawe, czy też tak macie, ale mi, jadąc autem, wydaje się, że z zewnątrz jestem kompletnie niewidoczna. Domyślacie się, że to uczucie przyciągnęło wiele krępujących sytuacji, kiedy okazało się, że jednak osoby stojące w korku obok, widzą mnie i słyszą!

Słuchanie muzyki daje mi ogromne poczucie wolności i towarzyszy różnym stanom oraz emocjom, które doświadczam w życiu. Cokolwiek się nie dzieje, muzyka jest (i to zabrzmi dość absurdalnie) cichym bohaterem mojej codzienności. Potrafi dodać energii, kiedy akurat jej brak oraz uspokoić momenty, kiedy jest jej za dużo. Potrafi przypomnieć sytuacje i osoby, których nie chcemy sobie przypominać, ale też te, do których uśmiechamy się w wspomnieniach. Rozbudza wyobraźnię, wybija się na pierwszy, ale też ostatni plan. Sprawia, że tańczymy wieczorem (jak nikt nie widzi) i leżymy z zamkniętymi oczami. I tę zmienność i wielofunkcyjność lubię w niej najbardziej.

Instagram Kamy

Close