Close
Kuba: Hawana

Kuba: Hawana

Ta perła Karaibów nie świeci już tak mocno, jak kiedyś, ale dalej przyciąga podróżników z całego świata. Hawana, nieco rozgorączkowana, zawieszona gdzieś pomiędzy dwoma światami, to moje ulubione miejsce na Kubie. Podczas mojego drugiego w życiu pobytu w Hawanie, przynajmniej kilka razy przestawałam się z nią lubić. Obrażałam się (a jestem w tym całkiem dobra), przepraszałam i odpuszczałam wszystkie złości, po czym znowu się do niej uśmiechałam. Nauczyła mnie, że warto być cierpliwym i nigdzie się nie spieszyć.

***
tekst i zdjęcia: Ewelina Mickiewicz
***

Zapraszam Was na spacer po ulicach delirycznego miasta (tak Hawanę określa Mark Kurlansky w swojej książce Havana. Pozdwrotnikowe delirium), któremu warto się przyglądać przede wszystkim przez pryzmat burzliwej historii, która pozwala zrozumieć teraźniejszość. Rum, cygara, salsę oraz listę atrakcji pominęłam z premedytacją, to wszystko znajdziecie w przewodniku i w internecie. Zdjęcia, które towarzyszą Wam podczas czytania, to mój wizualny spacer po mieście kontrastów i zachwytów. A poniżej znajdziecie kilka wątków, z którymi prawdopodobnie spotkacie się tylko tutaj – na Kubie i w Hawanie.

Casa particular

W moim prywatnym odczuciu casa particulares to najlepsza i ekonomiczna opcja noclegu na Kubie, a w Hawanie w szczególności. Casa palticular oznacza tyle, że mieszkasz u Kubańczyka w domu, dzięki czemu otrzymujesz coś dodatkowego – kontakt z mieszkańcami. Podkreślam kontakt, bo to w jaki sposób jesteś goszczony w casie, w dużym stopniu odbiega od życia przeciętnego Kubańczyków. Casy dostępne dla turystów oznaczone są niebieską kotwicą. Za dodatkową opłatą, możesz w nich zjeść śniadanie lub obiad, zdarza się, że śniadanie jest wliczone w cenę. W większości domów kupowałam śniadania, ale z racji mego wegetarianizmu, raczyłam się głównie owocami, bułką z serem czy dżemem, kawą i naturalnym sokiem z guyawy. W Hawanie postanowiłam spróbować, czegoś innego i poczuć się jak Habanera (mieszkanka Hawany). Rano stołowałam się w cafeteriach w okolicy mojej casy. Niestety tutaj wybór był jeszcze słabszy, oprócz „turbo” słodkiej kawy zazwyczaj zjadałam bułkę z serem lub bułkę z tortillą (omletem). Po 3 dniach właściciel z cafeterii wiedział dokładnie, co chcę zamówić na śniadanie i zanim zdążyłam złożyć zamówienie moja bułka była prawie przygotowana, a kawa czekała na ladzie.

To nie jest kraj dla wegetarian

Kuba to nie jest kraj dla wegetarian, o weganach nawet nie śmiem wspominać. W wielu miejscach możecie się spotkać z pytaniem, co to w ogóle jest i z czym to się je? Kubańczycy są mięsożercami, jedzą również bardzo dużo ryżu z fasolą. Właściwie, jest to ich danie narodowe i ku pokrzepieniu kubków smakowych wegentarian – całkiem smaczne. Na ulicy, w małych cafeteriach zjecie pizzę i kanapki z serem czy szynką. Tym, którzy nie boją się wyzwań, polecam uliczne mercado, na których kupicie owoce i warzywa. W moim odczuciu, Kuba nie jest rajem dla osób, które poszukują doświadczeń kulinarnych, nie tylko tych wegetariańskich i wegańskich, nie z winy samych Kubańczyków, ale z braku regularnych dostaw żywności.

Cafeteria

To małe domowe kawiarenki, w których zjecie śniadanie, szybką przekąskę, napijecie się wyjątkowo słodkiej kawy oraz ochłodzicie naturalnym sokiem czy refresco. Kawa serwowana jest prosto z termosu do małych filiżanek lub szklanek. Jest bardzo słodka, co do smaku, hm… za każdym razem smakowała inaczej, a tak między bogiem a prawdą, nie do końca przypadła mi do gustu. Refresco to po prostu zimny i orzeźwiający napój. Może stołowanie się w cafeteriach nie należy do „fancy” aktywności, których możecie tutaj doświadczyć, ale na pewno smakuje bardzo kubańsko i jest bardzo tanie. Poza tym, czujesz się w nich jak u przyjaciół w domu, po kilku dniach wiedzą, co chcesz zjeść i jaką kawę pijesz. Oprócz przydomowych cafeteri na restauracyjnej mapie Hawany znajdziecie listę przepięknych miejsc, w których przeszłość łączy się z nowoczesnością tworzą niepowtarzalny klimat miasta. 

Patrz pod nogi i uważaj, co spada z góry

Zwiedzanie centrum Hawany jest łatwe, ale do przyjemnych nie należy. Warto solidnie przygotować się do zwiedzania, warto też sprawdzić wcześniej, co chcesz zobaczyć, choćby dlatego, że nie będziesz miał stałego dostępu do internetu. Hawana to miasto kontrastów, z jednej strony zobaczysz piękne centrum z zachwycającą architekturą belle epoque i art deco, a z drugiej strony – walące się i zaniedbane kamienice Habana Vieja. Obie piękne na swój niepowtarzalny sposób. Dla mnie stara, obdrapana i zatłoczona część Hawany jest piękna i brzydka jednocześnie. Czasem podczas spacerów zastanawiałam się, jak było tutaj kiedyś? Jak wyglądały te wszystkie podupadające kamienice w latach, kiedy Hawana była u szczytu? Sypiące się i zaśmiecone stare miasto zaskakiwało mnie wielokrotnie.

Ale Hawana to nie tylko centrum, Haban Vieja, Malecon czy Plac Rewolucji. Warto wybrać się również do kubańskiego Miami czyli Vedado (moja ulubiona część miasta :), pięknego Miramaru czy podmiejskich Regli i Casablancy, i szalonej Fusterlandi. Warty uwagi jest również Cojimar, który szczególnie upodobał sobie słynny amerykański pisarz, Ernest Hemingway. Senne, wręcz apatyczne miasteczko rybackie, do którego przypływał swoją łodzią Pilar na połowy słynnych marlinów. Wieści głoszą, że Cojimar był inspiracją do napisania jednego z najbardziej znanych opowiadań pisarza – Stary człowiek i morze. Dobre miejsce na popołudniową kawę z widokiem na morze.

Internet na „kartki” zdrapki

Jadąc na Kubę, przygotujcie się na solidny detoks internetowy. Jest to jedyne miejsce, jakie do tej pory odwiedziłam, w którym dostęp do internetu jest tak mocno ograniczany i reglamentowany. Aby skorzystać z sieci musisz kupić specjalną kartę zdrapkę, dzięki której uzyskasz dostęp do internetu. Ale to nie wszystko! Jak już uda Ci się kupić kartę, musisz jeszcze znaleźć miejsce, w którym udostępniana jest sieć. Kartę kupisz w biurach kubańskiej firmy telekomunikacyjnej (ETECSA). Punkty dostępu znajdują się głównie w parkach, w obrębie skwerów miejskich i niektórych atrakcji turystycznych. Podsumowując, internet na Kubie jest drogi i słaby.

Dwie waluty

Ten temat przyprawia mnie o zawrót głowy. Na Kubie obowiązują dwie waluty – CUP (peso cubano) i CUC (peso convertible). Pierwszą posługują się Kubańczycy, drugą turyści. Oczywiście ceny w CUC są 4 razy wyższe niż w CUP. 1 CUC = 24 peso cubano. Niestety nie kupicie peso w Polsce. Z powodu embarga amerykańskiego najbardziej opłaca się przywieźć ze sobą EURO i zamienić je w kantorze na lotnisku. Gotówkę wymienicie również w bankach i kantorach Cadeca.

PS Karta Revolut nie działa na Kubie, przed wyjazdem koniecznie zapytajcie swój bank, czy Wasze karty będą tutaj działać. Moje nie działały.

Woda na wagę złota, ceny za wodę skandalicznie wysokie

Butelka wody 1,5 l może kosztować tutaj nawet 8 PLN. W sklepach jest rzadko dostępna, zazwyczaj można ją kupić w restauracjach czy barach i pewnie stąd tak wysoka cena. Habaneros chłodzą się zazwyczaj naturalnymi sokami (kokos, ananas, gujawa, mango) lub refresco. Można je kupić w małych caferetiach, które znajdują się w domach Kubańczyków oraz w barach i restauracjach.

I’m not a Taxi Lady

Kim jest tajemnicza Taxi Lady? Podczas mojego pobytu na Kubie, a w szczególności w Hawanie, było to najczęściej słyszane zawołanie na ulicy. Krzyczą taksówkarze, kierowcy coco taxi i rikszarze. Każdy chce Cię gdzieś podwieźć, do centrum, na Malecon, na Plac Rewolucji. Przedzierając się przez zatłoczone ulice, słyszysz to na każdym kroku. Szczerze uważam, że Hawana jest do „przedreptania”, a największą zagadką, z którą musiałam się tutaj zmierzyć, jest transport publiczny. Opcji jest mnóstwo, ale trudno znaleźć dostęp do informacji, gdzie i skąd wyjeżdżają autobusy. Ale nie taki wilk straszny jak go malują, u mnie z pomocą przyszedł Ernesto oraz internet i tym sposobem udało mi się rozszyfrować dojazd do takich miejsc jak: Miramar czy Cojimar. Transport publiczny jest tutaj bardzo tani i jednym z niewielu miejsc, w którym jako turysta, musisz zapłacić w peso cubano.

Z pewnością zostawiłam w Hawanie sporą część mojego podróżnego serducha i wiem, że jeszcze tutaj wrócę. Moim przewodnikiem po zakamarkach Hawany, nie tylko po atrakcjach i zabytkach, był Erensto – nauczyciel języka hiszpańskiego, przewodnik i fotograf.

A więcej pocztówek z podróży Eweliny, znajdziecie na jej Instagramie.

Close