Weronika, z zawodu scenografka, kulturoznawczyni i visual merchandiser, od ponad roku prowadzi wraz ze znajomymi ForForm, w którym kolekcjonuje meble i przedmioty z drugiej połowy XX wieku. Jest to jedyne takie miejsce na mapie Poznania. Można w nim kupić ciekawe wzornictwo, które ekipa ForFormu wyszukuje i sprowadza z całej Europy.
Z Poznaniem związana jest od urodzenia, a w swoim życiu zdążyła pomieszkać w kilku jego dzielnicach. Od czterech lat żyje na Chwaliszewie, w kamienicy autorstwa pracowni architektonicznej ASW Architekci. Swoje niewielkie mieszkanie dzieli z narzeczonym Adamem i psem Pedro. Odwiedzając ją w domu, byłyśmy bardzo ciekawe, czy i tu znajdziemy meble i przedmioty, które są tak charakterystyczne dla ForFormu. W mieszkaniu panuje bardzo ciekawy eklektyzm, który, jak sama Weronika mówi, powstał w sposób niekontrolowany. Ciekawą mozaikę tworzy widok z okazałych okien na podwórka starego, zaniedbanego Chwaliszewa, na których życie płynie swoim rytmem.
Od urodzenia mieszkasz w Poznaniu?
Tak, jestem stuprocentową Poznaniarą. Wychowałam się na Wildzie. Nie wiem, na ile znasz historie i opinie na temat poznańskich dzielnic, ale o Wildzie nie mówi się za dobrze. W szkole średniej zamieszkałam na Grunwaldzie. Kiedy siostra wychodziła za mąż, rodzina postanowiła podarować mieszkanie grunwaldzkie młodej parze. W konsekwencji rozpoczęliśmy poszukiwania czterech kątów dla mnie, wówczas samotnej singielki. Pierwotnie szukałam w starych kamienicach, ale ostatecznie zdecydowałam się na niewielkie mieszkanie w nowym budownictwie będące z jednej strony w centrum miasta, z drugiej, będące trochę na uboczu. I tak, od czterech lat mieszkam na Chwaliszewie.
Agata Elsner, z którą ostatnio rozmawiałam, wspominała, że dobrze i bezpiecznie jej się tutaj mieszka.
Mi również. Na Wildzie trzeba było być czujnym, a tu nie doświadczyłam żadnej niebezpiecznej sytuacji. Dzielnicę poznałam dzięki spacerom z moim psem. Pedro jest świetnym pretekstem, aby porozmawiać z sąsiadami i poznać bliżej okolicę.
Mieszkasz i działasz w Poznaniu. Nie wyjechałaś z tego miasta. Jakie zatem dostrzegasz w nim plusy? Czy jest coś, co chciałabyś tu zmienić?
Nigdy nie myślałam tymi kategoriami, żeby się stąd wyprowadzać, choć mam tę świadomość, że może nie w innym miejscu w Polsce, ale za granicą jest łatwiej i lepiej. Przez to, że urodziłam się w tym mieście, jestem do niego bardzo przywiązana. Lubię to, że znam tu wszystkie zakamarki, w których dzieje się coś ciekawego. I że to miasto nie jest takie wielkie.
Nie jestem tak bardzo krytyczna wobec Poznania, jak niektórzy. Dostrzegam jego problemy polityczne i miejskie, natomiast nie jestem waleczną społecznicą. Nie bawię się w akcje ulepszania Poznania, chociaż bardzo je cenię i popieram. Moja aktywność budzi się, kiedy trzeba uratować psa, który pałęta się samotnie nad Wartą. Wtedy jestem pierwsza, aby temu zwierzakowi pomóc. Staram się doceniać to, co jest i to co mam.
Prowadzisz sklep ForForm z używanymi meblami i przedmiotami z drugiej połowy XX wieku. Zastanawiałam się przed przyjściem do ciebie, czy w swoim mieszkaniu również otaczasz się rzeczami o takim charakterze. No i jest ich tu trochę.
Tak, jest ich kilka. Niektóre meble to prezenty od znajomych, inne z wyjazdów stricte pod ForForm.
A często się zdarza, że zamiast do ForForm, przedmioty trafiają do twojego mieszkania?
Moje mieszkanie na szczęście ma ograniczoną przestrzeń. Kiedy wynajdujemy z moim narzeczonym ciekawy mebel, długo dyskutujemy, czy zabieramy go do mieszkania, czy jest jeszcze miejsce na dodatkowy przedmiot. Częściej zwożę do domu mniejsze rzeczy do dekoracji, dla których zawsze znajdzie się miejsce. Traktuje je jako pamiątki z danego wyjazdu. Jest to świetna alternatywa dla figurek czy magnesów na lodówkę. Lubię to i korzystam z tego, że mam taką możliwość.
Jesteś typem kolekcjonera?
Tak. Ale muszę się pilnować, aby nie przerodziło się to w niezdrowe zbieractwo. Staram się nie przywiązywać za bardzo do rzeczy i co jakiś czas robić gruntowne porządki weryfikując, co mi się jeszcze przyda, a co już nie.
Twoje mieszkanie jest niewielkie. Czy wprowadzając się do niego, miałaś już gotowy projekt w głowie, jak chcesz je urządzić?
Projekt wnętrza jest autorstwa Mai i Marii Ankiersztajn. W urządzaniu pomagała mi również moja mama. Na początku myślałam, że sama sobie wszystko zaprojektuję, jednak okazało się to bardziej pracochłonne, niż sądziłam. Od momentu, kiedy się tu wprowadziłam, mieszkanie cały czas ewoluuje. Kiedy studiowałam scenografię, potrzebowałam dużo miejsca do pracy, więc mieszkanie pełniło rolę warsztatu. Stała tu maszyna do szycia i sztalugi do malowania. Dziś jest tu więcej starych mebli, które zawsze lubiłam i myślę, że to bardzo widać.
wywiad i tekst: Magda Bałkowska
foto: Maja Musznicka