Close
Agata Elsner

Agata Elsner

Z Agatą Elsner, twórczynią teatralną i poznańską aktywistką, spotkałyśmy się w jej niedużym mieszkaniu na Chwaliszewie. Dzielnica tak bardzo spodobało się Agacie, że przez najbliższe lata chciałaby tam zostać. W mieszkaniu jest niewiele przedmiotów i mebli, jednak, jak mówi sama bohaterka, dzięki temu może łatwiej się przemieszczać.
Ciekawe wzornictwo możemy oglądać w kluboksięgarni Głośna, którą Agata założyła wraz z Natalią Dolatą-Golczak, kilka lat temu na poznańskim Świętym Marcinie. Życie Agaty wypełnione jest pracą twórczą. Nam udało się podpatrzeć, jak przygotowuje się do spektaklu oraz porozmawiać z nią na temat działalności Głośnej.

Długo tutaj mieszkasz?

W tym mieszkaniu dokładnie od lipca zeszłego roku, jakoś miesiąc przed ślubem. Wcześniej mieszkaliśmy tuż za ścianą, też w takim niewielkim mieszkanku. Chwaliszewo absolutnie nas zachwyciło. Postanowiliśmy poszukać miejsca do życia właśnie tutaj.

Mieszkanie znajduje się w bardzo urokliwym miejscu. Okna wychodzą na Starą Gazownię.

Tak. Widać też trochę Warty. Jest tutaj niebywała cisza i spokój, a latem zielony raj za oknem. Jest pięknie. W samym środku Poznania znaleźliśmy głuchą, uroczą wieś. Poza tym, to bardzo ciekawa dzielnica, z racji na przykład mieszkających tu różnych „ewenementów”, których spotkać można na co dzień w sklepie „Jacuś”. Intrygujący są również mieszkańcy tajemniczego budynku Czartoria 5, który znajduje się tuż przy samej Warcie. Marzę, by nakręcić kiedyś o nich film, ale oni chyba wręcz przeciwnie!

Czy też zauważasz to, że zaniedbane i trochę zapomniane przez wiele lat miejsca, zaczynają tętnić na nowo życiem?

Chwaliszewo, obok Wildy i Łazarza, kojarzyło się zawsze z taką dzielnicą, że lepiej blisko nie podchodź. W końcu „na Wildzie mieszka szatan, bo na Łazarzu Się boi!” 🙂 A teraz i Wilda, i Chwaliszewo robią się przyjemniejsze. Od momentu jak tu zamieszkałam, nie miałam niebezpiecznych sytuacji, wręcz przeciwnie, wszyscy się znają. Klimat domowy i przyjacielski. Dobrze się żyje.

Przywiązujesz się do miejsc, w których mieszkasz?

Staram się nie przywiązywać do miejsc, trudniej jest natomiast z ludźmi i działaniami, którymi zajmuję się w życiu. A jest ono bardzo dynamiczne, składa się z wielu różnych aktywności twórczych, ciągle się przemieszczam.
W ciągu ostatnich 4 latach zmieniałam mieszkanie 3 razy. Na razie na Chwaliszewie jest mi dobrze, choć niebawem pewnie będziemy zmieniać mieszkanie na większe, najlepiej w okolicy, ale nie wiadomo, co strzeli nam jeszcze do głowy!

A do rzeczy, którymi się otaczasz?

Jestem człowiekiem, który nie przywiązuje wagi do przedmiotów. A to wynikło z mojego pierwszego mieszkania w Poznaniu, w którym spędziłam 8 lat i bardzo się z tym miejscem zżyłam. To było mieszkanie na Placu Cyryla Ratajskiego. Mam mnóstwo pięknych historii związanych z tym czasem. W tamtym mieszkaniu, otaczałam się ogromem przedmiotów, z którymi byłam blisko związana, czułam do nich duży sentyment, przez co trudno mi było się ich pozbyć. Przedmioty gromadziły się niczym antyki z Czacza, a ja obrastałam w kurz ich dziwnych historii. W końcu, wraz z Ewą Janicką, moją twórczą bratnią duszą, postanowiłam oczyścić przestrzeń wokół siebie i pozbyć się zbędnego balastu. Posiadając kamerę, siekierę i miecz samurajski postanowiłyśmy nagrać filmik, jak rąbiemy wszystkie moje szafy, wyrzucamy większość ubrań, notatek ze studiów, pamiątek po byłym chłopaku i zbędnych przedmiotów niejasnego pochodzenia. Na końcu rytualnie spaliłyśmy w wannie bukiet starych, uschniętych, nikomu niepotrzebnych kwiatów, pokrzyczałyśmy trochę ze szczęścia, otworzyłyśmy mieczem piwko i przeniosłyśmy się w błogi stan „nieposiadania”! To było oczyszczające i absolutnie nieziemskie przeżycie. Jednym słowem – wolność!
Ta akcja zainspirowała nas do stworzenia performancu Imponderabilium – czyli dywagacji nad hierarchią dóbr materialnych i duchowych przeżyć.
A jakieś dwa lata później, kiedy nieco zapomniałam o tym błogim stanie „nieposiadania”, pojawił się Kamyk i zrobił właściwie to samo, oczyścił moje mieszkanie, uszczęśliwił moją duszę i uświadomił, że czas na zmiany i przeprowadzkę.

Przenieśmy się teraz do Głośnej. Pamiętasz jeszcze jej początki? Jak to wszystko się zaczęło?

Towarzyszył temu historyczny moment, jakim było zamknięcie Głośnej Samotności przy ul. Ratajczaka. Na imprezie zakończeniowej, wraz moja wspólniczką Natalią, doznałyśmy pijackiego olśnienia – uświadomiłyśmy sobie, że takie miejsce nie może zniknąć i że to właśnie my musimy je reaktywować. Zawzięłyśmy się w sobie i postanowiłyśmy otworzyć podobne miejsce z autorskim programem i w innej lokalizacji.
Remont troszkę nam zajął, bo nie miałyśmy oczywiście bladego pojęcia, jak otwierać własny biznes. Nie wpadłyśmy też na to, że potrzebne są jakieś pieniądze! 😉 Wszystko na totalnego wariata. Byłyśmy szalone i nieprzewidywalne w naszych poczynaniach. I chyba dzięki temu otworzyłyśmy miejsce pełne pasji i siły twórczej.

Jedna ze ścian w Głośnej pełni funkcję wystawowej. Opowiedz proszę o waszej działalności, która jest skierowana w tym kierunku.

Zależy nam na rotacji twórczej. Dlatego też staramy się, aby co trzy tygodnie w Głośnej gościła nowa wystawa. Aktualnie możemy oglądać prace Anny Kostki, która została wyłoniona w ramach akcji Wolna Ściana = Twoja Wystawa.
Chcieliśmy uderzyć do młodych ludzi i dać im szansę pokazania się u nas. Okazało się, że trafiliśmy w sedno, bo zainteresowanie było bardzo duże. W ciągu dwóch dni otrzymaliśmy portfolio od kilkunastu osób. Wybór był bardzo trudny. Dzięki tej akcji mamy w bazie wielu ludzi, których prace być może wykorzystamy w przyszłości. Artyści z reguły sami się do nas zgłaszają. Aktualnie mamy program wystaw na najbliższe 2 miesiące.

Oprócz wystaw, organizujecie również szereg spotkań z pisarzami, pokazy filmowe…

Tak. Gdy otwieraliśmy Głośną, to zależało nam na tym, aby stworzyć taki nowoczesny dom kultury, w którym będą odbywać się wydarzenia artystyczne, społeczne, kulturalne etc. Podzieliliśmy Głośną na bloki: jako przestrzeń, w której odbywają się warsztaty twórcze dla dzieci i dorosłych, spotkania literackie, podróżnicze, kulinarne, ekologiczne, pokazy filmów i teatrów telewizji, koncerty, wystawy itp. Z większości tych działów zrobiły się imprezy cykliczne. Przynajmniej 2 razy w miesiącu odbywają się spotkania podróżnicze, m.in. z Poznańskim Klubem Podróżnika . Te spotkania cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Od początku działalności Głośnej, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, odbywa się u nas Kuchnia Społeczna, czyli event z wegańskim jedzonkiem. Organizujemy dużo spotkań ze zdrową żywnością – Tytka, Eko-zrównoważeni. Na wiosnę powróciły do nas warsztaty: Wiszące Ogrodów, Jadalne Parapety, Giełda Wymiany Nasion. Staramy się też wspierać edukację i iść z duchem czasu.

Zastanawiam się, skąd czerpiecie te niezliczone pomysły?

Bardzo wiele pomysłów pochodzi od ludzi, którzy do nas piszą. My dajemy przestrzeń i jesteśmy otwarci na różne propozycje, a jest z czego wybierać. Niekiedy trzeba dokonać selekcji, ponieważ wiele propozycji nie pasuje do profilu miejsca, które ma charakter dzienny, a nie nocny. Nie możemy robić koncertów z dużym nagłośnieniem, ponieważ obok jest Kino Muza. Robimy koncerty, ale akustycznie. Działamy do 22, w weekendy do 24, aby nie wchodzić na głowę wszystkim sąsiadom. Tym gościom bardziej nastawionym na nocne eskapady proponujemy zrobić w Głośnej tzw. before, a potem iść dalej „w miasto”. Bardziej zależy nam na tym, aby to miejsce tętniło za dnia.
Niedawno wstawiliśmy do Głośnej stoły BALMY, które służą jako biurka CoOffice. Chcemy, aby ludzie przychodzili do nas w ciągu dnia, kiedy jest wewnątrz bardzo jasno, panuje słoneczna aura i w spokoju pracowali.

Wspieracie także młodych ludzi, którzy tworzą meble.

Na początku, jak otwierałyśmy Głośną, stworzyłyśmy sobie taki dział jak Salon Designu. Zależało nam na tym, by w ogóle uniknąć stałej ekspozycji. Projektanci wstawiali do nas swoje obiekty, na zasadzie komisu. Większość z tych mebli po pewnym czasie się zużyła, bądź sprzedała. Postanowiłyśmy wtedy zrobić warsztaty Pimp My Chair, na które dostałyśmy dofinansowanie z programu „Centrum Warte Poznania”. W ramach tego projektu, różni artyści tworzyli obiekty/siedziska. Część z nich do dziś ostała się w Głośnej.

Jesteś osobą, która działa na wielu płaszczyznach, skąd bierzesz na to wszystko energię?

Z siebie, ludzi. Moje życie to działanie. Nie oddzielam życia prywatnego od pracy, może dlatego, że jest za bardzo inspirujące. Życie jest pasją i tworzeniem. To wszystko, co robię sprawia mi ogromną radość. Ja tym oddycham i się tym karmię. Przed ciążą, mój dzień wyglądał tak, że z Głośnej biegłam do teatru na próbę. Z próby do Głośnej, gdzieś pomiędzy wyjazdy ze spektaklami. Cały czas w biegu. Doba 48 godzin. Teraz postanowiłam trochę przystopować. Niestety jak to się mówi „nosi mnie”. Na szczęście twórczość to nie tylko działanie w biegu, ale też czytanie książek, pisanie scenariuszy, tzw. rozkminianie projektów na przyszłość, no i oczywiście gotowanie. Oby nadmiar pomysłów nie opuszczał mnie, aż do śmierci! I obym miała je gdzie i z kim realizować!

Tego Ci życzę!

wywiad i tekst: Magda Bałkowska

foto: Maja Musznicka

Close