Close
Karolina Pytlakowska

Karolina Pytlakowska

“To, jak się mieszka, jest odzwierciedleniem tego, jakim się jest człowiekiem. Dlatego też, nie wyobrażałam sobie, aby ktoś inny mógł zaprojektować wnętrza mojego domu. Wolałam zrobić to sama.” Tak o kształtowaniu swojej przestrzeni, opowiada Karolina, twórczyni marki Decolove, którą odwiedzamy w jej pięknie urządzonym domu, położonym w Poznaniu.

Dom Karoliny składa się z trzech kondygnacji. Na dole urządzona jest pracownia. Dzięki połączeniu strefy mieszkalnej z roboczą, Karolina zyskała więcej czasu zarówno dla siebie i rodziny, jak i dla firmy. W każdej chwili może przyjąć swoich klientów lub zejść do pracowni wieczorem, aby spokojnie popracować. Charakteru części dziennej domu zdecydowanie nadaje ściana wypełniona po brzegi książkami. Wygodne kanapy i huśtawka obok, zapraszają do zatopienia się w lekturze i wypoczynku. W cały domu Karoliny spotykamy czarujące dodatki. Wszystko ze sobą pięknie współgra i tworzy harmonijną, ale też i intrygującą całość.

Decolove, marka która od kilku lat tworzy Karolina, to wyjątkowe, ręcznie wykonane ozdoby dla pań i panów. Domeną pracowni są osadzone w stylistyce retro ozdoby ślubne. Karolina w każdą rzecz, bez wyjątku, wkłada całe swoje serce i dużo dobrych emocji. W końcu jej ozdoby, towarzyszą osobom podczas najważniejszych momentów w ich życiu, dlatego istotne jest dla niej, aby ładunek energii włożony w każdą rzecz, był pozytywny.

Podczas naszego spotkania porozmawiałyśmy z Karoliną o tworzeniu Decolove, o inspiracjach i pasjach. I to właśnie jedna z pasji – koncerty – stały się motywem przewodnim playlisty, którą Karolina stworzyła specjalnie dla nas. Znajdziecie ją na końcu artykułu. Zapraszamy do słuchania, czytania i oglądania!

Decolove, to misternie, ręcznie wykonane ozdoby. Opowiedz proszę, jak wygląda ich proces tworzenia.

Planowanie nowej kolekcji zaczynam na długo przed tym, zanim mam czas zacząć nad nią pracować. Zbieram inspiracje, tworzę moodboard. Ostatecznie powstaje kilkanaście, czasem kilkadziesiąt wzorów, które roboczo szkicuję. Staram się, aby były one spójne, pasowały do siebie, aby w kolekcji przewijały się podobne elementy, dzięki czemu całość nabiera podobnego klimatu. Kiedy to wszystko jest gotowe, zaczynam pracę nad kolekcją. Każdy projekt wykonuję sama, tak powstają prototypy, które testuję a następnie uczę osoby, które ze mną pracują, jak je wykonywać. Wszystko robimy ręcznie z mosiądzu, jedwabiu, kryształów czy szklanych koralików. W najnowszej kolekcji wykorzystałam kamienie półszlachetne i minerały, które nie tylko pięknie wyglądają, ale też skrywają w sobie różne właściwości energetyczne. Wymyśliłam sobie, że dobrze będzie mieć na sobie kamień, który czuwa nad miłością albo wzmacnia zaufanie i wiarę lub chroni przed złą energią. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi w to wierzyć, ale uznałam, że dla niektórych może to mieć znaczenie, zwłaszcza w dniu ślubu.

Swoimi ozdobami wypełniłaś niszę na rynku.

Parę lat temu rzeczywiście nie było żadnej innej marki, która zajmowałaby się tworzeniem ślubnych ozdób na głowę. Potem zaczęły się takie pojawiać i niestety większość, mniej lub bardziej, próbuje się inspirować tym co robię. Nie mam do tego złego stosunku, postanowiłam z tym nie walczyć. Uznałam, że buduje to rynek i rozpowszechnia kulturę noszenia ozdób na głowie, nie tylko na śluby.

Decolove współpracuje również z projektantami mody. Co Ci dają takie kolaboracje?

Każde wyzwanie, które pojawia się przy okazji tworzenia Decolove – czy to współpraca z projektantami, projekty indywidualne czy specjalne do sesji zdjęciowych, pozwala mi się rozwijać w nowych kierunkach. Lubię to także dlatego, że to nieliczne okazje kiedy mogę pracować z kimś. Trochę tego przez te wszystkie lata się uzbierało. Był duet Bizuu, wiele ciekawych projektów z Michaelem Hekmatem, z którym w między czasie zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Największym wyzwaniem była dla mnie współpraca z La Manią, dla której zaprojektowałam całą kolekcję ozdób ślubnych, wyprodukowałam sesję zdjęciową i zadbałam o całokształt produktu.

Nie mogę nie zapytać o Oscary. Jak się czułaś, widząc swoją pracę na czerwonym dywanie podczas tej wyjątkowej nocy?

Oczywiście było to super przeżycie, jednak ja nigdy nie dążyłam do tego, aby znane osoby chodziły w moich rzeczach. Nie kieruje się tym prowadząc moją markę. Było to bardzo miłe, kiedy poproszono mnie o wykonanie opaski dla Agaty Trzebuchowskiej. Ale prawda jest taka, że ja do każdego projektu podchodzę tak samo. Czy to ozdoba na rozdanie Oscarów, czy na kameralny ślub, to jest to zawsze dla mnie tak samo ważne i wkładam w to dokładnie tyle samo emocji.

 

Twój dom połączony jest z pracownią. Kilka schodów w dół i jesteś w pracy. Jak organizujesz sobie dzień?

Od rana skupiam się na moich córkach – robię im śniadanie, zawożę do szkoły. Potem mam czas, aby popracować lub zrobić coś dla siebie, na przykład pójść na trening. Dzień wypełniają mi telefony i sprawy, na których realizację jest zwykle bardzo mało czasu. Zależało mi na pomyśle połączenia miejsca zamieszkania z miejscem pracy. Pracownia w domu jest dla mnie o tyle wygodna, że mogę zejść do niej wieczorem, kiedy mam większy spokój i popracować. Jest to również dogodne rozwiązanie dla moich klientów, ponieważ jestem tu dostępna praktycznie o każdej godzinie.

A co Cię najbardziej inspiruje?

Inspiracje do nowej kolekcji zbieram przez cały rok. Zapisuję sobie różne rzeczy, notuję myśli, robię zdjęcia, czegoś co mi wpadło w oko. Wiele razy bywało, że zainspirowały mnie panny młode, którym projektowałam ozdoby na indywidualne zamówienie. To dobry sposób na poznanie, co jest szczególnie poszukiwane i pożądane, ale trudne do zdobycia. Potem, wszystkie te materiały tworzą moodboard i zalążek nowej kolekcji.

Od wielu lat pracujesz na własny rachunek. Dostrzegasz więcej plusów czy minusów takiej pracy?

Widzę zdecydowanie więcej dobrych stron. Przede wszystkim jestem wolnym człowiekiem, choć czuję też dużą odpowiedzialność na sobie. Nie potrafię na przykład wyjechać i zostawić firmy na dłużej niż tydzień, tym bardziej gdy trwa sezon ślubny. Wolę wtedy zostać na miejscu, przypilnować realizacji i wysyłek, aby nie wydarzyły się żadne niespodzianki. W końcu ślub to bardzo ważny dzień dla panien młodych.
W pracy na własną rękę trzeba być bardzo dobrze zorganizowanym, zdeterminowanym i pracowitym. Nie pamiętam, kiedy ostatnio zrobiłam sobie wolny dzień bez powodu, a jeśli już się taki zdarza, to zawsze mam wyrzuty sumienia, bo przecież tyle można było zrobić, a ja go zmarnowałam. 🙂

Porozmawiajmy o Twoich pasjach.

Moją największą pasją jest muzyka, która w moim życiu była od zawsze. Odkąd pamiętam bardzo dużo jej słuchałam i przelewam ją teraz na moje córki. Są już na tyle duże, że wspólnie jeździmy na koncerty, co dostarcza nam wielu niezapomnianych przeżyć. Fascynuje mnie to, że mogę pokazywać im rzeczy, które nie są materialne i pozostają w nas na bardzo długo. Tworzenie wspólnych wspomnień to dla mnie jedna z ważniejszych rzeczy w życiu. Z tego samego powodu lubię też z moimi córkami podróżować. Odkrywać nie tylko krańce świata, ale też malownicze zakątki Polski. Muzyka i podróże to dwie rzeczy, które mnie nakręcają.

A masz jakieś codzienne, domowe rytuały?

Nie wiem czy mogę to nazwać rytuałem, ale od momentu kiedy się obudzę do wieczora, słucham muzyki i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez tego. A gdy jestem bardzo zmęczona i czuję, że skumulowało się we mnie zbyt wiele, odpoczywam w totalnej ciemności, aby trochę się wyciszyć.

Na koniec chciałbym zapytać, czy tworzenie daje Ci coś poza materialnymi rzeczami?

Postrzegam moją pracę jako rodzaj misji. Każda rzecz, którą tworzę, jest dla mnie ważna, ponieważ ma towarzyszyć danej osobie w ważnym dla niej dniu, dlatego ładunek emocji, jaki w to wkładam powinien być dobry. Z drugiej strony, otrzymuję za to często przemiłe słowa, podziękowania i zachwyt. Czuję, że moja praca jest doceniana i ważna, czy można marzyć o czymś więcej?

A marzyłaś od dziecka, aby pracować w świecie mody?

Gdy byłam małą dziewczynką to rzeczywiście miałam sporo takich zainteresowań, ale moi Rodzice jakoś te moje pasje przeoczyli i dziś nawet czasem to sami przyznają. Uznali, że inne umiejętości będą bardziej przydatne w moim dorosłym życiu i tak gdzieś to się we mnie uśpiło. Być może byłoby mi łatwiej teraz, ale nie zamieniłabym tego na nic innego. Lubię ten romantyzm, bajkowość i dobre emocje, które towarzyszą mojej pracy.

To życzę Tobie, abyś miała wokół siebie dużo inspiracji, dobrej energii i ludzi.

Dziękuję, bardzo staram się o to dbać. To jakich ma się dookoła przyjaciół jest dla mnie bardzo, bardzo ważne.


Playlista Karoliny z kawałkami z jej ulubionych koncertów

tekst i wywiad: Magda Bałkowska
zdjęcia: Maja Musznicka

Close