Pierwszy raz z twórczością Michała Dumin spotkałam się w mieszkaniu moich znajomych. Zobaczyłam u nich piękny stolik kawowy. Niby prosty, drewniany z pomalowanymi na biało nogami, ale inny od tych, które widziałam dotychczas – mający to coś w sobie, co sprawia, że chce się wyjść z tym stolikiem pod pachą do siebie. Takie są projekty Dumin – wyraziste, o prostej formie, wykonane z naturalnych materiałów. Charakteryzuje je także modułowość i wielofunkcyjność. Stolik, z którym w końcu nie wyszłam od znajomych, po rozsunięciu nóżek okazał się być również ławką do siedzenia. Meble Dumin sprawdzają się zarówno w dużych, jak i małych przestrzeniach. I przede wszystkim nadają ciekawego charakteru miejscu, w którym stoją. Dlatego też, jak tylko spotkałam Michała u moich znajomych, poprosiłam go o wywiad.
No i tak, po kilku tygodniach od spotkania znalazłyśmy się z Mają na Jeżycach, na ulicy Wawrzyniaka 39, gdzie mieści się pracownia Michała. Już sam adres jest bardzo elektryzujący. Znajduje się pod nim kilkadziesiąt pracowni. Swoje miejsca pracy mają tu architekci, graficy, projektanci mody, fotograficy… Można tak wymieniać i wymieniać. Wszystko znajduje się w dawnych pomieszczeniach Poznańskich Zakładów Graficznych, po których robimy krótką zapoznawczą wycieczkę. W pracowni rozmawiamy z Michałem o jego projektach. Pokazuje nam nad czym aktualnie pracuje i opowiada jak wygląda jego dzień.
Michał: Odkąd przeprowadziłem się do nowego mieszkania staram się w nim nie pracować. Nie mam w nim komputera, ani farb, aby wyraźnie oddzielić życie rodzinne od pracy. Miałem wcześniej pracownie w domu i wiem, że jest to dla mnie złe. Wstajesz rano i cały dzień jesteś w pracy. Masz z tyłu głowy nieustanie myśli, że trzeba coś zrobić.
Spędzasz sporo czasu na Jeżycach. Dziś tu pracujesz, wcześniej też mieszkałeś. Czujesz i zauważasz zachodzące tu zmiany?
Michał: Tak. Otwiera się tu coraz więcej ciekawych miejsc. Same zakłady graficzne, w których mam pracownie, są bardzo fajne. Pracuje tu bardzo dużo kreatywnych ludzi, którzy powodują, że takie stare, opustoszałe miejsca nabierają na nowo życia i ciekawego kolorytu. Jestem przekonany, że będzie tu coraz lepiej.
Z Jeżyc Michał z rodziną przeniósł się do mieszkania w bloku na Grunwaldzie. Odziedziczył je po swojej cioci. Mieszkanie przeszło gruntowny remont. Michał i Ola wyrzucili z niego wszystko. Została tylko sztukateria na suficie w pokoju Poli i kilka szklanek. W mieszkaniu, w którym ich odwiedzamy, nadal trwają prace. W planach jest zrobienie kuchni z płyt OSB i poprowadzenie białej szafy w korytarzu.
Jak Wam się żyje na Grunwaldzie?
Michał: Oli brakuje klimatu ulicy Kościelnej, a mi się tu podoba. Pola, nasza córka, ma plac zabaw przed blokiem, jest pełno zieleni za oknem, cisza.
W niedalekiej przyszłości chciałbym wyprowadzić się z miasta. Namawiam Olę, abyśmy postawili sobie dom ze słomy i gliny. Jestem zafascynowany takim rodzajem budownictwa, uważam to za świetny sposób budowania.
Michał ukończył wzornictwo na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Na samym początku zafascynowany był grafiką i jej poświęcał najwięcej uwagi. Z czasem jednak malowanie zastępował pracą nad tworzeniem sztuki użytkowej, której projektowanie dziś sprawia mu największą przyjemność.
O swoich projektach mówi: „Staram się robić nietypowe rzeczy. Nie chcę powielać pomysłów, które już były, dlatego z uwagą śledzę innych projektantów, aby nie robić tego samego co oni. Cenię sobie unikatowość.”
A gdzie szukasz inspiracji?
Michał: Dużo pomysłów czerpię z natury. To ona mnie najbardziej inspiruje. W moich pracach to materiał często definiuje formę, tworząc myślę materiałem. Na studiach uczono mnie, że nigdy nie powinniśmy się ograniczać materiałem, że takie podejście jak moje jest złe, ponieważ ogranicza to wyobraźnię. Moim zdaniem myślenie materiałem ułatwia pracę.
Jak wygląda twój proces projektowania mebli?
Michał: W swojej pracy zaobserwowałem dwa tory projektowania. Albo mam konkretny pomysł i go przenoszę w całości na realny produkt, albo mam założenie, które w procesie tworzenia nabiera formy.
A sam proces projektowania zaczynam od szkicu. Potem tworzę makietę. Kolejny etap to zrobienie modelu 1:1 z tektury lub innego materiału łatwego w obróbce. Aż wreszcie tworzę mebel docelowy, który czasami poprawiam, bo niektóre cechy danej rzeczy wydobywają się podczas produkcji i zauważa się wtedy, że lepiej jest zrobić coś inaczej. Ale to jest kwestia nauczenia się materiału, aby wszystko było bardziej trafne. Im dłużej pracujesz z danym tworzywem, tym lepiej je znasz i wiesz, w których momentach możesz je zastosować, znasz jego wytrzymałość i inne cechy.
Jak twoim zdaniem wygląda świadomość dobrego wzornictwa wśród Polaków?
Michał: Myślę, że jest coraz większa. Widzę to szczególnie po młodych ludziach, którym sprzedaję moje projekty. Mało jest ludzi starszych, którzy doceniają taka twórczość. Wspólnie z moimi znajomymi planujemy stworzyć w Poznaniu showroom, w którym będziemy prezentować naszą twórczość. Chcemy zapełnić lukę, która jest pomiędzy bardzo drogim wzornictwem, a tym tanim i co za tym idzie, często niezbyt dobrym.
To trzymamy mocno kciuki i czekamy na otwarcie showroom’u!
wywiad i tekst: Magda Bałkowska
foto: <foto: Maja Musznicka | zdjęcia sofy modułowej: Szpulka Pan