W samym sercu Poznania, na ulicy Ratajczaka, w kamienicy położonej na skrzyżowaniu z ulicą Św. Marcin skrywa się miejsce wyjątkowe i otwarte na spotkania z ludźmi, którzy chcą zadbać o swoje włosy. Wejście do tego zacisznego, pełnego zieleni raju zdradza minimalistyczne logo. FRYZJERZY pojawili się w tym miejscu ponad 2 lata temu. Wchodzimy na pierwsze piętro. Od progu salonu wita nas miły zapach i kojąca muzyka. Cudownie jest tu wejść z zimnego, jesiennego miasta i otulić się ciepłem tego miejsca.
FRYZJERZY to grupa profesjonalistów od włosów, na czele której stoi twórca i pomysłodawca tego miejsca, Dariusz Madej. Darek to jeden z tych cudownych fryzjerów, który doskonale rozumie kręcone włosy! Nie pamiętam kiedy wyszłam z salonu z lokami, które były tak bardzo moje – świetnie nawilżone, wystylizowane i wysuszone tak jak lubię. Czuć, że fryzjerstwo to jego życie i największa pasja. A skąd taki pomysł na zawód i jak powstawali FRYZJERZY, opowiada nam w rozmowie, którą znajdziecie poniżej.
***
tekst i wywiad: Magda Bałkowska
zdjęcia: Ewelina Mickiewicz
***
To nie przypadek, że zostałeś fryzjerem. Opowiedz nam, skąd w Twoim życiu taka pasja.
Siostra mojej mamy jest fryzjerką. Od dziecka spędzałem czas w jej salonie i przyglądałem się jej pracy, która była bardziej rzemiosłem i ogromnym warsztatem zdobywanym przez lata pracy, niż filozofią, pewnym punktem widzenia na ten fach. Fryzjerstwo było czymś, co od zawsze mnie interesowało. Im byłem starszy, zainteresowanie tym zawodem było większe. Skończyłem technikum fryzjerskie. Potem poszedłem na studia filozoficzne, jednak fryzjerstwo pozostało obok mnie i cały czas dokształcałem się w tym kierunku. Ale dopiero na 3 roku studiów olśniło mnie, że fryzjerstwo to jest to, co chcę robić w życiu i co będzie przynosić mi w pełni satysfakcję. Że nie muszę już szukać i sprawdzać dalej.
Mówisz o dwóch spojrzeniach na fryzjerstwo – jako rzemiośle i jako filozofii.
Wcześniej, właśnie przez pracę u Cioci i takie, a nie inne spojrzenie na ten zawód, postrzegałem fryzjerstwo bardziej jako rzemieślniczą historię, w której liczy się precyzyjne strzyżenie, doskonale zrobiona trwała ondulacja itd. Dopiero, kiedy w szkole średniej trafiłem na staż do jednego z poznańskich salonów fryzjerskich, otworzyło się przede mną zupełnie inne spojrzenie na fryzjerstwo, które zmieniło moją perspektywę na ten zawód i wyposażyło mnie w nowe umiejętności. Bardzo długo postrzegałem ten fach bardziej warsztatowo, a finalnie jest to zawód o rozmowie, potrzebach i spotkaniu.
Dziś ta praca to przede wszystkim spotkania z ludźmi i to jest najistotniejszy aspekt w tej pracy dla mnie. Szczególnie, kiedy klientki, klienci przychodzą do mnie od kilku lat. Wtedy są to bardziej spotkania ze znajomymi, a przy okazji zajmuję się ich włosami. Wiadomo, że finalnie chodzi o to, aby dać komuś tę zmianę, która dodaje pewności siebie, nowej energii i nowego spojrzenia na siebie. Ale to spotkania i ludzkie historie są w tym wszystkim dla mnie najistotniejsze. Oczywiście po całym tygodniu intensywnej pracy, spotkań z ludźmi uciekam w ciszę, zabieram psy i spaceruję po lesie.
FRYZJERZY
POZNAŃ, ULICA RATAJCZAKA 36/3B
FACEBOOK || INSTAGRAM
Co jeszcze lubisz robić poza pracą?
Jestem dużym domatorem. Czerpię ogromną przyjemność z gotowania, spędzania czasu w domu, czytania książek i spotkań z przyjaciółmi, ale na co dzień nie mam na to za wiele czasu. Kocham też podróże.
Co w fryzjerstwie, jako zawodzie, uważasz za najważniejsze?
Zrozumienie potrzeb klientki, klienta. W naszej pracy kluczowa jest filozofia słuchania. Rozmowa – to ona jest najistotniejsza w całym procesie tworzenia. Nie mam potrzeby robienia na głowie metamorfozy. Dla mnie to nie ma znaczenia. Na co dzień wykonuję dużo różnych strzyżeń i czy to są 2 centymetry czy 10 centymetrów długości włosów, jedno i drugie jest dla mnie tak samo satysfakcjonujące. Najważniejsze, aby osoba, która przychodzi do nas, wychodziła stąd zadowolona. A stanie się to wtedy, kiedy odpowiem na jej potrzeby.
Z takim fryzjerem, który słucha, można zostać na całe życie. Ważne jest też to, aby umiał podpowiedzieć, co w danej chwili jest dla nas i dla dobrej kondycji naszych włosów najlepsze.
Jasne. Jeśli trzeba wizję klientki/klienta skorygować, to ja o tym mówię. Ale należy zacząć od tego, aby wsłuchać się w potrzeby osoby, która do nas przychodzi.
Porozmawiajmy o samych włosach. Mówią na mieście, że jesteś specem od loków. Nie jest to łatwa materia, wiem o tym doskonale. Jak Tobie udało się ją tak dobrze poznać?
Zacznijmy od tego, że uwielbiam kręcone włosy! Uważam, że to wspaniała struktura, która, jeśli nadamy jej formę i dobierzemy odpowiednią pielęgnację, na co dzień staje się zupełnie niewymagająca, a czasem wręcz bezobsługowa. Loki zwracają uwagę, zawsze wyróżnią Cię z tłumu, są charakterystyczne, a w moim odczuciu bywają wręcz spektakularne! Loki fascynowały mnie od zawsze. Kocham je za objętość. Kiedy zacząłem strzyc kręcone włosy, zaczarowało mnie to, że są żywą rzeźbą. Można formować z nich przeróżne kształty i formy. Doświadczenie i testowanie różnych technik strzyżenia sprawiło, że wiem, kiedy i jak zadziałać, odpowiadając na potrzeby klientek i klientów ze skrętem na głowie.
Opowiedzmy o zabiegu, który dziś wykonałeś na moich włosach?
Zastosowałem na Twoich włosach zabieg keratynowy Nourishing z linii NaturalTech marki Davines. Jest to zabieg w pełni naturalny, odbudowujący, nawilżający i uelastyczniający włosy. Bardzo polecam go klientkom borykającym się z przesuszonymi włosami. Efekt widoczny jest natychmiast – włosy są miękkie, lśniące i bardzo przyjemne w dotyku. Zabieg ma swoje fanki u nas w salonie.
Moja recenzja: To był mój pierwszy zabieg keratynowy w życiu. Zawsze myślałam, że jest dedykowany wyłącznie dla prostych włosów, a tu taka niespodzianka! Pierwsze odczucia? Grubsze, mocniejsze włosy. Po 3 tygodniach od zabiegu włosy nadal się nie puszą, są bardziej zdyscyplinowane. I przede wszystkim czuję, że są od wewnątrz solidnie nawilżone. Odstawiłam na moment maseczki do włosów, aby ich nie obciążać.
Szczęśliwe loki to loki mocno nawilżone. Jak w zaciszu domowym możemy dbać o nasze włosy?
Tak, włosy kręcone uwielbiają być nawilżone i bardzo istotna jest codzienna pielęgnacja. Polecam tu mocno nawilżające, regenerujące szampony i odżywki, olejki oraz produkty wspomagające skręt. Każdy z tych kosmetyków to mocna dawka nawilżenia i w moim odczuciu taki zestaw jest niezbędny, by cieszyć się pięknym skrętem.
Bardzo popularne są ostatnio w social mediach grupy, w których kobiety z kręconymi włosami przekazują sobie swoje doświadczenia. Mam klientki, które stosują metodę OMO – odżywiamy włosy, myjemy szamponem i na koniec znów odżywiamy. Bardzo ufam sposobom pielęgnacji, które stosują na co dzień moje klientki z lokami. To one każdego dnia widzą swoje włosy i wiedzą, co działa na nie najlepiej. My widzimy się tylko raz na kilka miesięcy, podczas strzyżenia.
Fryzjerzy mieszczą się w samym sercu Poznania, na ulicy Ratajczaka. Opowiedz proszę, jak trafiłeś na to miejsce i jak ono się kształtowało?
Fryzjersko wychowałem się w SPOT, gdzie pracowałem kilka lat. Uwielbiałem to miejsce za ogromny ogród wtopiony w park. Odszedłem stamtąd do miejsca położonego na poznańskich Garbarach, które wystawione było na ruchliwą ulicę, co nie do końca mi się podobało. Także kiedy szukałem miejsca, w którym będę tworzył mój salon, chciałem, aby za oknami były drzewa, a sam lokal mieścił się w spokojnej uliczce. Jak już wiesz, nie udało mi się takiego miejsca znaleźć. Pomyślałem jednak, że skoro mam postawić na miejsce w centrum, to niech ono będzie w kamienicy, położone na piętrze, aby było ukryte, bez wejścia z ulicy, dzięki czemu klienci będą czuć tu większą intymność.
Tak, będąc tu nie czuć, że znajdujemy się w centrum głośnego miasta. I do tego te rośliny!
Miejsce pomagała mi zaprojektować moja przyjaciółka, Natalia, która jest architektką i prowadzi własną pracownię projektową – NWA Pracownia Projektowa. Natalia powiedziała, że skoro tak bardzo chciałem mieć salon wśród drzew, to ona zrobi mi przestrzeń pełną zieleni w środku. Uważam, że pomysł z roślinami jest genialny. Każdy, kto tu pierwszy raz wchodzi, zwraca na nie uwagę. Każdy się tutaj dobrze czuje. Lubię minimalizm i mimo tego, że najbardziej gra mi on w duszy, dzięki zieleni jest tu przytulnie.