Close
Karolina Wybraniec

Karolina Wybraniec

Idealnie, że rozmowa z Karoliną Wybraniec pojawia się na Milk & Sun w momencie, kiedy jesień emanuje swoimi kolorami, tworzy miękkie dywany z żółtych liści i daje nam dziecięcą radości ze zbierania grzybów. Dlaczego to trafiony moment? W dzieciństwie, po jednym z jesiennych spacerów, Karolina wróciła z mnóstwem zdjęć liści i kasztanów, i miłością do fotografii. Różowy aparat Nikon Coolpix, stał się początkiem niesamowitej historii, która, swoje rozwinięcie miała między innymi na łamach czasopisma i-D Poland i Zwykłe Życie. I rozwija się pięknie każdego dnia.

Cieszymy się, że w tych dziwnych czasach udało nam się porozmawiać z Karoliną i pokazać kawałek jej świata. A jej przestrzeń pełna jest obrazu. Nasza bohaterka to fotografka, malarka. Są momenty, że blisko jej również do wzornictwa i architektury.

Fascynacja obrazem i chęć rozpostarcia swoich artystycznych skrzydeł, zaprowadziła Karolinę ostatnio do Warszawy, z którą jak mówi nam w rozmowie, udało się jej zaprzyjaźnić. Nasza rozmowa pełna jest również powrotów do rodzinnego miasta Karoliny, Katowic, które silnie wpłynęły na jej twórczość. A to wszystko dzięki dziecięcej fascynacji do robienia zdjęć i jesiennym spacerom. Zachęcamy zatem do nich i do lektury. 🙂

***
tekst i wywiad: Magda Bałkowska
zdjęcia: Karolina Wybraniec
***

Jesteś świeżo po przeprowadzce z Katowic do Warszawy. Zdążyłyście się już polubić z Warszawą?

Tak, lato ciepło mnie tu przywitało. Mogę się tu nadal zgubić i odkrywać, co mnie bardzo cieszy.

Jakie miejsca ostatnio odkryłaś dla siebie?

Sporo znalazło się takich, gdzie mogę miło puchnąć od glutenu. W jednej z pizzerii mam kartę sąsiada, co jest totalnie ekstra (niebezpieczne). Bardzo lubię spacerować sobie po Powiślu i obserwować „Młotka” z każdej możliwej strony.

Co Tobie, artystce daje stolica, czego nie mogłaś odnaleźć na Górnym Śląsku?

Czuję, że potrzebowałam świeżości, czegoś nowego. Coraz częściej zaczynałam odczuwać, że stoję w miejscu i miałam wrażenie, że będąc tam nie było sposobu na krok dalej. Dlatego też, całkiem nieoczekiwanie, przeniosłam się do Warszawy, żeby odkrywać nowe. Ale Katowice kocham miłością najszczerszą! To piękne miasto hybryda, gdzie z centrum jest blisko i do lasu, i do starej fabryki porcelany lub opuszczonej kopalni. Idealnie można to sobie zaobserwować przyjeżdżając na Tauron Nowa Muzyka i na OFF Festival.

Tak, wiele osób, w tym ja, poznaje Katowice dzięki muzyce i genialnym festiwalom. Mnie za każdym razem zachwyca architektura miasta, pełna modernistycznych perełek.

Radość we mnie jest wielka, że tyle muzycznego dobra dzieje się w tym mieście. Nie wyobrażam sobie lata bez Off-a, choć udało się je przeżyć w tym roku, to jakim kosztem… Ale jeśli chodzi o architekturę, dokładnie się z Tobą zgadzam. Sporo tu moderny, ale też powstaje coraz więcej nowych inwestycji. Te ulice to taki ogromny i ciepły przytulas. Mimo, że Katowice nie są wielkie i znam je praktycznie na pamięć, to zachwycają mnie za każdym razem i prowokują do kolejnych zdjęć. Potrafię mieć setki fotek jednego budynku z różnych kątów i pór roku. Kato freak! Postanowiłam pewnego razu, że z tych zdjęć zrobić mini zina właśnie. I jest!

Poznałyśmy się dzięki Twoim pięknym zdjęciom. Jak fotografia pojawiła się w Twoim życiu i co Ci daje?

Mam wrażenie, że fotografia jest ze mną od zawsze. Czyli od podstawówki, kiedy to od Cioci dostałam różowy aparat Nikon Coolpix. Po jesiennym spacerze, na którym fotografowałam każdy liść, kamień i każdego kasztana przepadłam totalnie. Po etapie roślin, moja pasja przeszła płynnie w fotografowanie znajomych i tak to zaczęło sobie naturalnie płynąć dalej. Także od zawsze jest to mój klucz do odkrywania, poznawania świata i ludzi. Aparat powoduje, że się ośmielam i otwieram na wszystko, co wokół mnie.

Jaka ścieżka w fotografii Cię najbardziej pociąga i dlaczego?

Najbardziej ciekawią mnie ludzie. Ale też codzienność i pokazywanie jej magii poprzez fotografię, w tych momentach, detalach, teoretycznie tylko zwyczajnych. Pokazanie, że jest czym i kim się zachwycić, nie szukając daleko.

Co aktualnie Cię inspiruje? Gdzie poszukujesz bodźców, które Cię nakręcają do tworzenia?

Mam wrażenie, jakbym czasami miała tych bodźców za dużo. Ich natłok szybko mnie męczy. Muszę potem odpoczywać parę dni. Może to przez moją ciągłą czujność na nawet najdrobniejsze rzeczy, momenty? Ale staram się odnajdywać to wszystko w zwykłej codzienności. Często szkicuję i skrobię w notesie, ten proces mocno otwiera mi głowę, tak samo jak spacer z puszczoną muzyką w słuchawkach, z którą płynę sobie przez miasto i parki. Obie z tych rzeczy są mocno oczyszczające, w efekcie jest mi lekko i miło, a pomysły przychodzą bez wysiłku, szybciej czy później. Także u mnie to jest przeżywanie codzienności, zwracanie uwagi na szczegóły i pozbywanie się chaosu w środku w miarę swoich możliwości.

Obok fotografii jest jeszcze malarstwo. Jaką część Ciebie ono wypełnia?

Malarstwo przyszło do mnie bardzo spontanicznie, z początkiem tego roku, kiedy siedziałam w domu i miałam ogrom wolnego czasu. Wypełniło w ten sposób pustkę w ciągu dnia. A we mnie? Czuję, że malarstwo jest tą pustką w pewien sposób. To mocna eksploracja rzeczy niewyrażonych, które gdzieś we mnie siedzą. Malowanie pozwala mi je odkryć i przenieść na płótno. Bywa, że maluję w emocjach by dać im upust, ale zdarza się też tak,
że po intensywnym czasie malowania, czuję się dużo gorzej niż przedtem.

Masz wtedy jakiś sposób na powrót do dobrych, pozytywnych emocji? Spacer z muzyką w uszach?

Albo spacer, albo sen, ale różnie to bywa.

Jakbyś opisała prace, które tworzysz?

Moje malarstwo traktuję mocno jako eksperyment z próbą dodania sporej ilości akceptacji do tego, co mi wychodzi. Staram się usunąć wszelkie oczekiwania podczas tworzenia. Czuję się mocno jak dziecko, gdy maluję. Najczęściej bez planu. Kolory, kompozycje i ruchy pędzla przychodzą do mnie spontanicznie i całkiem często złości mnie to, co zrobię. Ale tłumaczę sobie, że Karolka no, bez tego marasu nic dobrego nie wyjdzie, jak w życiu, ja?

Ja! To zapytam o gwarę śląską. W twoim domu rodzinnym dużo mówiono po śląsku?

Po śląsku się nie mówi, ino godo! 🙂 Niestety nie. Chciałabym bardzo, bo tak mi się to podoba! Brzmi, jakby ludzie mieli w sobie 100% luzu i bez jakiejkolwiek spiny. Sama czasem próbuję, ale wychodzi mi różnie.

Czym dla Ciebie jest dom?

Dom to mieszanka luzu, przyjemności, ciepła, pysznego jedzenia, rozmów, śmiechu, płaczu i dobrych ludzi.

Gdybyś miała moc przyciągania spotkań z wybranymi postaciami z szeroko pojętego świata sztuki, to z kim zjadłabyś kolację i dlaczego?

Z kimś, z kim mogłabym usiąść przy stole gdzie będzie makaron z tuńczykiem i do tego białe wino. I deser! Koniecznie na południu. Może z Picasso? Albo z Panem Robertem Makłowiczem?

Kocham makaron z tuńczykiem!

Grzech nie kochać! Idealnie. To zapraszam!

Jesteśmy umówione!

Karolinę i jej prace możecie śledzić na
Instagram
oraz na stronie www

Fotografka, malarka, która obrazem pięknie komunikuje się ze światem. Zaglądamy do warszawskiej przestrzeni Karoliny, która wypełniona jest jej sztuką.
Close